Archiwum bloga

sobota, 12 maja 2012

wywiad z Rhapsody

Dzięki uprzejmości portalu IRKA (irka.com.pl) miałem możliwość porozmawiania Tomem Hessem- gitarzystą Rhapsody of fire. Wywiad znajduje się tu:  http://irka.com.pl/portal/
Irkopedia?irkopedia_id=779. Zapraszam na irka.com.pl, gdzie - oprócz tej relacji można znaleźć wiele ciekawych artykułów


Z gitarzystą zespołu Rhapsody of Fire - Tomem Hessem, tuż przed koncertem grupy w warszawskiej Progresji 19.04.2012 rozmawiał Szymon Jędrzejczyk.


Szymon Jędrzejczyk: Witaj, najpierw chciałbym zadać Ci kilka pytań dotyczących muzyki i twórczości Rhapsody of Fire. Dlaczego Wasze teksty dotyczą świata fantasy Algalord? Jakie treści chcecie przekazać odbiorcom?


Tom Hess: Czemu o tym śpiewamy? To jest bardzo interesująca opowieść, ciekawa saga. Część ludzi lubi inną tematykę, niektórzy taką. Wybraliśmy, że będziemy śpiewać teksty utrzymane w tematyce fantasy. Przyciągnęliśmy do siebie ludzi i inne zespoły, mamy podobne zainteresowania. Jesteśmy fanami „Władcy Pierścieni” – filmu i książek.


Szymon: Chcecie przekazać swoim słuchaczom jakąś głębszą myśl, misję w rodzaju „nie róbcie tego”, albo „róbcie tamto”?


Tom: Nie, jeśli chcemy przekazać fanom jakąś treść, myślę, że łatwiej jest powiedzieć im to bezpośrednio, np.: jesteśmy zespołem wolnym od narkotyków. Nie mówimy ludziom co mają robić, ale dajemy przykład, a ludzie mogą zdecydować, czy chcą postąpić zgodnie z tym co propagujemy.


Szymon: Ciekawy jestem Twoich inspiracji. Wspomniałeś już o Lord of the Rings. Czy słyszałeś o „Wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego? To jest bardzo dobra polska fantastyka, która została przetłumaczona na wiele języków.


Tom: Nie słyszałem, ale mam żonę Polkę. Ona ma dużą biblioteczkę, więc jestem pewien, że ona zna.


Szymon: Jakie są Twoje inne inspiracje?


Tom: Muzyczne inspiracje są dla każdego członka zespołu inne.


Szymon: A Twoje?


Tom: Oczywiście są to wpływy rocka i heavy metalu.


Szymon: Jakie zespoły?


Tom: Nasza kapela (Rhapsody), ponieważ byłem jej fanem przez dłuższy czas, zanim stałem się jej członkiem. Yngwie Malmsteen, Dream Theater, muzyka progresywna, lubię też klasyczny power metal, jak Iron Maiden. Ale również lubię zespół Alice in chains, które nie jest w zasadzie metalowy. Ale mam również inspiracje poza rockiem i metalem. To nie jest tak, że słucham rocka i metalu codziennie. Słucham dziewietnastowiecznej klasycznej muzyki romantycznej, Chopina, interesuje mnie okres od 1820 do 1910. Słucham tego prawie codziennie.


Szymon: Kto w zespole tworzy teksty piosenek?


Tom: Do niedawna teksty pisał Luka, ale on już nie gra z nami, więc teraz warstwą liryczną zajmują się Alex oraz Fabio.


Szymon: Jak wygląda proces tworzenia muzyki w Rhapsody? Utwory powstają w wyniku jammów, czy raczej ktoś przynosi już gotowe partie dla pozostałych?


Tom: Zdecydowanie nie jest to jammowanie. Zespół nie zbiera się razem i nie improwizuje. W przeszłości w Rhapsody Alex i Luka wykonywali 96 % pracy związanej z tworzeniem nowego materiału. Oni mieli pomysły, dyskutowali jak to wyrazić, jakie elementy powinna posiadać muzyka, by wytworzyć odpowiedni nastrój. Toteż było tu dużo pracy koncepcyjnej, a nie tylko siedzenie z gitarą i liczenie na szczęście.


Szymon: Czyli można powiedzieć, że najpierw powstawały partie gitary, a potem perkusji i wokalne? Czy tworzenie zaczynało się od stworzenia riff-a?


Tom: Nie, to nie jest prawda. Nawet Luka dużo tworzył w oparciu o komputer oraz keyboard. Alex też używa keyboardów. Jest to instrument, na którym najłatwiej pokazać ogólną ideę utworu. Także zazwyczaj zaczynamy od wersji na klawiszach, a dopiero potem przekładamy to na gitary. Nie zwykłem zaczynać od gitar.


Szymon: Czy pracujecie teraz nad nowym albumem?


Tom: W tej chwili nie. Teraz jesteśmy w trasie i promujemy poprzedni album. Jeśli próbujesz jednocześnie zajmować się wszystkim naraz, to się nie ma prawa udać. Dlatego na razie skupiamy się na koncertowaniu. Mamy różne etapy. Czasem jesteśmy skupieni na koncertowaniu, innym razem na relacji z fanami, potem są okresy tworzenia i okresy nagrywania. Potem cykl się powtarza.


Szymon: Ten koncert kończy waszą trasę. Jakie macie dalsze plany?


Tom: Po dzisiejszym koncercie w Warszawie, pojedziemy do swoich domów, zrobimy sobie przerwę na około miesiąc. Potem zaś ruszamy w trasę po USA. To zajmie nam czas do około końca czerwca, czy może początku lipca, a potem mamy pewne plany, które jednak nie są jeszcze potwierdzone. Prawdopodobnie po skończonej trasie zasiądziemy do tworzenia nowego materiału. Ale na razie skupmy się na koncertowaniu!


Szymon: Czy myśleliście o zagraniu z orkiestrą symfoniczną?


Tom: Na płycie? Czy w trasie?


Szymon: I jedno i drugie.


Tom: Jeżeli chodzi o płytę, to to już się zdarzyło w 2005 roku. To była świetna rzecz, zostało wydane DVD z tym materiałem. Na żywo też byłoby to bardzo interesujące. Logistycznie wymaga wiele wysiłku i planowania, ale jest to możliwe. Zobaczymy w przyszłości.


Szymon: Rhapsody ma naprawdę ciekawe okładki albumów. Kto je tworzy?


Tom: Okładki są projektowane przez człowieka zwanego Felipe.


Szymon: Historia zespołu to kawał Waszego życia,


Tom: Tworzyliśmy sagę, na którą składa się ponad dzisięć albumów. Podczas jej tworzenia czuliśmy pewien przymus, by ją opowiedzieć i zakończyć. Toteż wreszcie zakończyliśmy sagę po wielu latach. W tym czasie preferencje muzyczne członków zespołu ewoluowały. Okazało się, że Luka i Alex chcą iść w zupełnie innym kierunku. Luka zdecydował się więc odejść z zespołu i pójść własną drogą. To jest cała historia. Nie było atmosfery skandalu, ani nic z tych rzeczy. Zespół nigdy się nie rozpadł, Luka (Turili) zdecydował się odejść i pociągnął za sobą Patrice (Guers). Tylko tyle, odeszło dwóch członków.


Szymon: Nie było Cię jeszcze w zespole w tym czasie, ale ciekawi mnie współpraca Rhapsody z aktorem Christopherem Lee.


Tom: Materiał z Christopherem Lee został nagrany w 2004 roku. Ostatni album sagi został wydany w 2011. Na nim można też usłyszeć głos Christophera, ale został on nagrany siedem lat wcześniej. Wiem od chłopaków z zespołu, że bardzo sobie chwalą pracę z Christophem Lee.


Szymon: Czy sądzisz, że Rhapsody of Fire osiągnęłaby tak duży, międzynarodowy sukces, gdyby nie udział tak znanego nazwiska, jak Christopher Lee?


Tom: Nie wiem. Zespół nagrał wiele płyt przed okresem współpracy z Cristpherem. Mieli ogromne trasy koncertowe w latach 2000 i 2002. Myślę, że wzrost popularności zespołu nastąpiłby tak czy siak, ale współpraca z Christopherem na pewno coś do tego wniosła.


Szymon: Czy pozostajecie w kontakcie z Christopherem?


Tom: Ja nie mam z nim kontaktu. Co do reszty nie wiem. Nie wiem czy Alex ma jakikolwiek kontakt. Nie ma żadnej artystycznej przyczyny do utrzymywania kontaktu, ale może prywatnie go mają, nie wiem.


Szymon: Jakie są dla Ciebie i dla zespołu najważniejsze aspekty występu na żywo?


Tom: Moja opinia jest taka sama jak zespołu. Można mieć do tego dwojakie podejście. Po pierwsze – to Ty jesteś na scenie, grasz swoje piosenki, a fani są gdzieś tam i słuchają. Grasz dla fanów i do nich. Druga wersja jest taka, że tworzysz wspólny występ razem z fanami. To oznacza, że sposób myślenia muzyka jest zupełnie inny. Chce on znaleźć się najbliżej fanów, jak to tylko możliwe. My reprezentujemy to drugie podejście. Powiem Ci coś, pierwszą rzeczą, jaką robię po przybyciu do miejsca, w którym mamy koncertować, zaraz po zostawieniu walizki, jest obejrzenie sceny. Zawsze proszę panów z obsługi o przysunięcie głośników odsłuchu na samą krawędź sceny. Pierwotnie one nigdy nie są tak blisko widowni, zawsze są oddalone o około metr. Organizatorom takie podejście się nie podoba, bo boją się o sprzęt. Czasem napotykam więc opór z ich strony. Nie obchodzi mnie to, proszę ponownie bardziej stanowczo. Ostatecznie i tak zawsze głośniki stoją tak jak my chcemy. To pozwala zespołowi zbliżyć się do publiczności. Jeśli grasz tu (Tom staje ode mnie w odległości 3 m), masz określone uczucia i publiczność także odbiera to w określony sposób. Ale kiedy gram tak blisko (Tom przysuwa się tak, że tylko centymetry dzielą jego twarz od mojej), teraz zarówno ja, jak i fani mają zupełnie inne uczucia. Czuję Twoją energię. Absorbuję ją, czuję się dzięki niej lepiej i gram lepiej. Jesteśmy razem, Ty – jako fan – pomagasz mi zrobić lepszy występ. To jest bardzo fajne i zespół to uwielbia, kiedy pierwsze rzędy szaleją.


Szymon: Jak odbierasz polską publiczność?


Tom: Grałem w Polsce tylko raz, wczoraj w Krakowie. I było to po prostu wspaniałe. Prawdopodobnie był to najlepszy koncert tej trasy. Kraków i Paryż, to dwa pierwsze miejsca. Entuzjazm, jaki bił od publiczności był znacznie większy niż się spodziewałem. Byłem przekonany, że będzie dobrze, ale to, co się stało, wykraczało poza oczekiwania kogokolwiek z zespołu. Druga rzecz jest taka, że jak wspomniałem, moja żona pochodzi z Krakowa, i spędzamy tam dużo czasu. Z tego powodu Polska jest dla mnie wyjątkowym miejscem. Siłą rzeczy jestem entuzjastą Polski!


Szymon: A gdybyś miał porównać polskich i amerykańskich fanów?


Tom: To proste. Amerykańscy fani są bardziej zdystansowani. W Polsce i we Włoszech ludzie otwarcie pokazują swój entuzjazm. W pozostałej części Europy i w USA można czuć większy dystans. Wiemy, że oni lubią nasz występ, ale nie wyrażają tego przez skakanie i szaleństwo pod sceną. To nie znaczy, że im się nie podoba. To po prostu inna kultura. Kiedy grasz w Japonii publiczność po prostu siedzi lub stoi i obserwuje. Ale z drugiej strony wiesz, że oni naprawdę uważnie słuchają. Ale gdybym miał wybierać między tymi różnymi sposobami odbioru koncertu, ten bardziej zwariowany jest fajniejszy. Bardziej ekscytujący.


Szymon: Czy często się zdarza, że macie groupies?


Tom: Wiesz, nie mamy żadnych groupies. Jeśli tylko rozejrzysz się po autobusie, zobaczysz, że nikogo takiego tu nie ma (śmiech). Oczywiście mamy fanki, które lubią naszą muzykę i spędzają czas z zespołem. Ale nasz backstage wygląda troszkę inaczej. Każdy siedzi z komputerem i nie ma tam zdecydowanie żadnych orgii (śmiech).


Szymon: Czyli to nie jest typowa rock'n'rollowa grupa: sex, drugs and rock'n'roll...


Tom: Jesteśmy zespołem, który jest całkowicie wolny od narkotyków, toteż nie znajdziesz tutaj nic z takiego klimatu. Większość chłopaków w zespole ma żony, co oznacza, że oni muszą być poważni.


Szymon: Czy myśleliście o tym, by nagrać – w ramach eksperymentu – album w zupełnie innym stylu? Nie power metal, a coś innego...


Tom: Zawsze jest wiele rzeczy, które ludzie chcieliby zrobić. Od tego są poboczne, solowe projekty.


Szymon: Wiele zespołów coś takiego robi, np. Linkin Park, choć może to nie jest idealny przykład, zaczął od nu metalu, a ich ostatni album jest zupełnie inny.


Tom: W muzyce Rhapsody of Fire mieszają się różne elementy. Jest część folkowa, heavy metalowa,, symfoniczna itd. Te wszystkie elementy obecne są na wszystkich płytach, ale w różnych proporcjach. Myślę, że na kolejnym albumie również będą te wszystkie elementy, ale w innym stosunku niż dotychczas.


Szymon: Czy wiesz już jakie proporcje planujecie na tym albumie?


Tom: Nie podjęliśmy jeszcze takiej decyzji. Ale jestem mocno przekonany, że nowa płyta nie będzie brzmieć jak dwa ostatnie albumy.


Szymon: Co sądzisz o kierunku rozwoju rocka i metalu na początku XXI wieku?


Tom: Nie mam dużo do powiedzenia na ten temat. Słucham tego, czego słucham i nie przywiązuję uwagi do tego, co się dzieje poza tymi gatunkami.


Szymon: Dziękuję za rozmowę.


Tom: Ja również.


2 komentarze:

  1. to musi być świetne uczucie zostać członkiem zespołu, którego było się fanem. ciekawe czy kiedykolwiek sobie to wyobrażał zanim do nich dołączył :d

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...