Irkopedia?irkopedia_id=779. Zapraszam na irka.com.pl, gdzie - oprócz tej relacji można znaleźć wiele ciekawych artykułów
Z
gitarzystą zespołu Rhapsody of Fire - Tomem Hessem, tuż przed
koncertem grupy w warszawskiej Progresji 19.04.2012 rozmawiał Szymon
Jędrzejczyk.
Szymon
Jędrzejczyk: Witaj, najpierw chciałbym zadać Ci kilka
pytań dotyczących muzyki i twórczości Rhapsody of Fire. Dlaczego
Wasze teksty dotyczą świata fantasy Algalord? Jakie treści chcecie
przekazać odbiorcom?
Tom Hess:
Czemu o tym śpiewamy? To jest bardzo interesująca opowieść,
ciekawa saga. Część ludzi lubi inną tematykę, niektórzy taką.
Wybraliśmy, że będziemy śpiewać teksty utrzymane w tematyce
fantasy. Przyciągnęliśmy do siebie ludzi i inne zespoły, mamy
podobne zainteresowania. Jesteśmy fanami „Władcy Pierścieni” –
filmu i książek.
Szymon:
Chcecie przekazać swoim słuchaczom jakąś głębszą myśl, misję
w rodzaju „nie róbcie tego”, albo „róbcie tamto”?
Tom:
Nie, jeśli chcemy przekazać fanom jakąś treść, myślę, że
łatwiej jest powiedzieć im to bezpośrednio, np.: jesteśmy
zespołem wolnym od narkotyków. Nie mówimy ludziom co mają robić,
ale dajemy przykład, a ludzie mogą zdecydować, czy chcą postąpić
zgodnie z tym co propagujemy.
Szymon:
Ciekawy jestem Twoich inspiracji. Wspomniałeś już o Lord of the
Rings. Czy słyszałeś o „Wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego? To
jest bardzo dobra polska fantastyka, która została przetłumaczona
na wiele języków.
Tom: Nie
słyszałem, ale mam żonę Polkę. Ona ma dużą biblioteczkę, więc
jestem pewien, że ona zna.
Szymon:
Jakie są Twoje inne inspiracje?
Tom:
Muzyczne inspiracje są dla każdego członka zespołu inne.
Szymon:
A Twoje?
Tom:
Oczywiście są to wpływy rocka i heavy metalu.
Szymon:
Jakie zespoły?
Tom:
Nasza kapela (Rhapsody), ponieważ byłem jej fanem przez dłuższy
czas, zanim stałem się jej członkiem. Yngwie Malmsteen, Dream
Theater, muzyka progresywna, lubię też klasyczny power metal, jak
Iron Maiden. Ale również lubię zespół Alice in chains, które
nie jest w zasadzie metalowy. Ale mam również inspiracje poza
rockiem i metalem. To nie jest tak, że słucham rocka i metalu
codziennie. Słucham dziewietnastowiecznej klasycznej muzyki
romantycznej, Chopina, interesuje mnie okres od 1820 do 1910. Słucham
tego prawie codziennie.
Szymon:
Kto w zespole tworzy teksty piosenek?
Tom:
Do niedawna teksty pisał Luka, ale on już nie gra z nami, więc
teraz warstwą liryczną zajmują się Alex oraz Fabio.
Szymon:
Jak wygląda proces tworzenia muzyki w Rhapsody? Utwory powstają w
wyniku jammów, czy raczej ktoś przynosi już gotowe partie dla
pozostałych?
Tom:
Zdecydowanie nie jest to jammowanie. Zespół nie zbiera się razem i
nie improwizuje. W przeszłości w Rhapsody Alex i Luka wykonywali 96
% pracy związanej z tworzeniem nowego materiału. Oni mieli pomysły,
dyskutowali jak to wyrazić, jakie elementy powinna posiadać muzyka,
by wytworzyć odpowiedni nastrój. Toteż było tu dużo pracy
koncepcyjnej, a nie tylko siedzenie z gitarą i liczenie na
szczęście.
Szymon:
Czyli można powiedzieć, że najpierw powstawały partie gitary, a
potem perkusji i wokalne? Czy tworzenie zaczynało się od stworzenia
riff-a?
Tom:
Nie, to nie jest prawda. Nawet Luka dużo tworzył w oparciu o
komputer oraz keyboard. Alex też używa keyboardów. Jest to
instrument, na którym najłatwiej pokazać ogólną ideę utworu.
Także zazwyczaj zaczynamy od wersji na klawiszach, a dopiero potem
przekładamy to na gitary. Nie zwykłem zaczynać od gitar.
Szymon:
Czy pracujecie teraz nad nowym albumem?
Tom: W
tej chwili nie. Teraz jesteśmy w trasie i promujemy poprzedni album.
Jeśli próbujesz jednocześnie zajmować się wszystkim naraz, to
się nie ma prawa udać. Dlatego na razie skupiamy się na
koncertowaniu. Mamy różne etapy. Czasem jesteśmy skupieni na
koncertowaniu, innym razem na relacji z fanami, potem są okresy
tworzenia i okresy nagrywania. Potem cykl się powtarza.
Szymon:
Ten koncert kończy waszą trasę. Jakie macie dalsze plany?
Tom: Po
dzisiejszym koncercie w Warszawie, pojedziemy do swoich domów,
zrobimy sobie przerwę na około miesiąc. Potem zaś ruszamy w trasę
po USA. To zajmie nam czas do około końca czerwca, czy może
początku lipca, a potem mamy pewne plany, które jednak nie są
jeszcze potwierdzone. Prawdopodobnie po skończonej trasie
zasiądziemy do tworzenia nowego materiału. Ale na razie skupmy się
na koncertowaniu!
Szymon:
Czy myśleliście o zagraniu z orkiestrą symfoniczną?
Tom:
Na płycie? Czy w trasie?
Szymon:
I jedno i drugie.
Tom:
Jeżeli chodzi o płytę, to to już się zdarzyło w 2005 roku. To
była świetna rzecz, zostało wydane DVD z tym materiałem. Na żywo
też byłoby to bardzo interesujące. Logistycznie wymaga wiele
wysiłku i planowania, ale jest to możliwe. Zobaczymy w przyszłości.
Szymon:
Rhapsody ma naprawdę ciekawe okładki albumów. Kto je tworzy?
Tom:
Okładki są projektowane przez człowieka zwanego Felipe.
Szymon:
Historia zespołu to kawał Waszego życia,
Tom:
Tworzyliśmy sagę, na którą składa się ponad dzisięć
albumów. Podczas jej tworzenia czuliśmy pewien przymus, by ją
opowiedzieć i zakończyć. Toteż wreszcie zakończyliśmy sagę po
wielu latach. W tym czasie preferencje muzyczne członków zespołu
ewoluowały. Okazało się, że Luka i Alex chcą iść w zupełnie
innym kierunku. Luka zdecydował się więc odejść z zespołu i
pójść własną drogą. To jest cała historia. Nie było atmosfery
skandalu, ani nic z tych rzeczy. Zespół nigdy się nie rozpadł,
Luka (Turili) zdecydował się odejść i pociągnął za sobą
Patrice (Guers). Tylko tyle, odeszło dwóch członków.
Szymon:
Nie było Cię jeszcze w zespole w tym czasie, ale ciekawi mnie
współpraca Rhapsody z aktorem Christopherem Lee.
Tom:
Materiał z Christopherem Lee został nagrany w 2004 roku. Ostatni
album sagi został wydany w 2011. Na nim można też usłyszeć głos
Christophera, ale został on nagrany siedem lat wcześniej. Wiem od
chłopaków z zespołu, że bardzo sobie chwalą pracę z Christophem
Lee.
Szymon:
Czy sądzisz, że Rhapsody of Fire osiągnęłaby tak duży,
międzynarodowy sukces, gdyby nie udział tak znanego nazwiska, jak
Christopher Lee?
Tom:
Nie wiem. Zespół nagrał wiele płyt przed okresem współpracy z
Cristpherem. Mieli ogromne trasy koncertowe w latach 2000 i 2002.
Myślę, że wzrost popularności zespołu nastąpiłby tak czy siak,
ale współpraca z Christopherem na pewno coś do tego wniosła.
Szymon:
Czy pozostajecie w kontakcie z Christopherem?
Tom: Ja
nie mam z nim kontaktu. Co do reszty nie wiem. Nie wiem czy Alex ma
jakikolwiek kontakt. Nie ma żadnej artystycznej przyczyny do
utrzymywania kontaktu, ale może prywatnie go mają, nie wiem.
Szymon:
Jakie są dla Ciebie i dla zespołu najważniejsze aspekty występu
na żywo?
Tom:
Moja opinia jest taka sama jak zespołu. Można mieć do tego
dwojakie podejście. Po pierwsze – to Ty jesteś na scenie, grasz
swoje piosenki, a fani są gdzieś tam i słuchają. Grasz dla fanów
i do nich. Druga wersja jest taka, że tworzysz wspólny występ
razem z fanami. To oznacza, że sposób myślenia muzyka jest
zupełnie inny. Chce on znaleźć się najbliżej fanów, jak to
tylko możliwe. My reprezentujemy to drugie podejście. Powiem Ci
coś, pierwszą rzeczą, jaką robię po przybyciu do miejsca, w
którym mamy koncertować, zaraz po zostawieniu walizki, jest
obejrzenie sceny. Zawsze proszę panów z obsługi o przysunięcie
głośników odsłuchu na samą krawędź sceny. Pierwotnie one nigdy
nie są tak blisko widowni, zawsze są oddalone o około metr.
Organizatorom takie podejście się nie podoba, bo boją się o
sprzęt. Czasem napotykam więc opór z ich strony. Nie obchodzi mnie
to, proszę ponownie bardziej stanowczo. Ostatecznie i tak zawsze
głośniki stoją tak jak my chcemy. To pozwala zespołowi zbliżyć
się do publiczności. Jeśli grasz tu (Tom staje ode mnie w
odległości 3 m), masz określone uczucia i publiczność także
odbiera to w określony sposób. Ale kiedy gram tak blisko (Tom
przysuwa się tak, że tylko centymetry dzielą jego twarz od mojej),
teraz zarówno ja, jak i fani mają zupełnie inne uczucia. Czuję
Twoją energię. Absorbuję ją, czuję się dzięki niej lepiej i
gram lepiej. Jesteśmy razem, Ty – jako fan – pomagasz mi zrobić
lepszy występ. To jest bardzo fajne i zespół to uwielbia, kiedy
pierwsze rzędy szaleją.
Szymon: Jak
odbierasz polską publiczność?
Tom: Grałem
w Polsce tylko raz, wczoraj w Krakowie. I było to po prostu
wspaniałe. Prawdopodobnie był to najlepszy koncert tej trasy.
Kraków i Paryż, to dwa pierwsze miejsca. Entuzjazm, jaki bił od
publiczności był znacznie większy niż się spodziewałem. Byłem
przekonany, że będzie dobrze, ale to, co się stało, wykraczało
poza oczekiwania kogokolwiek z zespołu. Druga rzecz jest taka, że
jak wspomniałem, moja żona pochodzi z Krakowa, i spędzamy tam dużo
czasu. Z tego powodu Polska jest dla mnie wyjątkowym miejscem. Siłą
rzeczy jestem entuzjastą Polski!
Szymon:
A gdybyś miał porównać polskich i amerykańskich fanów?
Tom:
To proste. Amerykańscy fani są bardziej zdystansowani. W Polsce i
we Włoszech ludzie otwarcie pokazują swój entuzjazm. W pozostałej
części Europy i w USA można czuć większy dystans. Wiemy, że oni
lubią nasz występ, ale nie wyrażają tego przez skakanie i
szaleństwo pod sceną. To nie znaczy, że im się nie podoba. To po
prostu inna kultura. Kiedy grasz w Japonii publiczność po prostu
siedzi lub stoi i obserwuje. Ale z drugiej strony wiesz, że oni
naprawdę uważnie słuchają. Ale gdybym miał wybierać między
tymi różnymi sposobami odbioru koncertu, ten bardziej zwariowany
jest fajniejszy. Bardziej ekscytujący.
Szymon:
Czy często się zdarza, że macie groupies?
Tom: Wiesz,
nie mamy żadnych groupies. Jeśli tylko rozejrzysz się po
autobusie, zobaczysz, że nikogo takiego tu nie ma (śmiech).
Oczywiście mamy fanki, które lubią naszą muzykę i spędzają
czas z zespołem. Ale nasz backstage wygląda troszkę inaczej. Każdy
siedzi z komputerem i nie ma tam zdecydowanie żadnych orgii
(śmiech).
Szymon:
Czyli to nie jest typowa rock'n'rollowa grupa: sex, drugs and
rock'n'roll...
Tom:
Jesteśmy zespołem, który jest całkowicie wolny od narkotyków,
toteż nie znajdziesz tutaj nic z takiego klimatu. Większość
chłopaków w zespole ma żony, co oznacza, że oni muszą być
poważni.
Szymon: Czy
myśleliście o tym, by nagrać – w ramach eksperymentu – album w
zupełnie innym stylu? Nie power metal, a coś innego...
Tom:
Zawsze jest wiele rzeczy, które ludzie chcieliby zrobić. Od tego są
poboczne, solowe projekty.
Szymon:
Wiele zespołów coś takiego robi, np. Linkin Park, choć może to
nie jest idealny przykład, zaczął od nu metalu, a ich ostatni
album jest zupełnie inny.
Tom:
W muzyce Rhapsody of Fire mieszają się różne elementy. Jest część
folkowa, heavy metalowa,, symfoniczna itd. Te wszystkie elementy
obecne są na wszystkich płytach, ale w różnych proporcjach.
Myślę, że na kolejnym albumie również będą te wszystkie
elementy, ale w innym stosunku niż dotychczas.
Szymon: Czy
wiesz już jakie proporcje planujecie na tym albumie?
Tom: Nie
podjęliśmy jeszcze takiej decyzji. Ale jestem mocno przekonany, że
nowa płyta nie będzie brzmieć jak dwa ostatnie albumy.
Szymon:
Co sądzisz o kierunku rozwoju rocka i metalu na początku XXI wieku?
Tom:
Nie mam dużo do powiedzenia na ten temat. Słucham tego, czego
słucham i nie przywiązuję uwagi do tego, co się dzieje poza tymi
gatunkami.
Szymon:
Dziękuję za rozmowę.
Tom:
Ja również.
to musi być świetne uczucie zostać członkiem zespołu, którego było się fanem. ciekawe czy kiedykolwiek sobie to wyobrażał zanim do nich dołączył :d
OdpowiedzUsuńCiekawe :-)
OdpowiedzUsuń