Jedną z książek, które ostatnio przeczytałem, a które bardzo mocno na mnie podziałały jest "The Godfather" Maria Puzo, czyli, jak kto woli - "Ojciec chrzestny" (nie chrzęstny, ani kostny!!!). Podaję tytuł angielski, bo książkę czytałem w oryginale. Być może będę miał z tego powodu troszkę inny odbiór tej powieści, niż gdybym czytał polski przekład.
A oto moje wrażenia:
Akcja "ojca chrzestnego" dzieje się w pierwszej połowie XX wieku w USA. Jest to historia amerykańskiego gangstera don Vito Corleone, pochodzącego z Sycylii. Don, jak każe się tytułować, rozwija swoje imperium w Nowym Jorku, gdzie działa jeszcze kilka podobnych sycylijskich "familii". Oczywiście panuje między nimi wieczna rywalizacja o wpływy i cicha próba sił. Wiadomym jest, że jeśli jedna rodzina osłabi czujność to inne bezlitośnie wykorzystają jej słabości. W tym świecie istnieje podział terytoriów - zarówno przestrzennie (dzielnice), jak i w sferze działalności. I tak Corleone trzyma pieczę nad hazardem (nielegalnym w tym czasie w stanach), ale nie interesuje się sutenerstwem, czy narkotykami. Postać Dona można w zasadzie polubić. Poznajemy go w chwili, gdy różne osoby proszą go o pomoc, w sprawach, które - legalnymi środkami - są nie do rozwiązania. Don Vito łaskawie nie odmawia pomocy, w zamian każe się tytułować Ojcem Chrzestnym. Wymaga od swoich dłużników szacunku i zapewnienia, że oni także spełnią kiedyś jego prośbę - zwrócą dług. W ten sposób powiększa się misterna sieć wzajemnych układów, zależności i zobowiązań, na których zbudowana jest mafia. Na pierwszy plan wysuwa się charakterystyka Dona - przestępcy w białych rękawiczkach, o nienagannych manierach, bystrym umyśle i wielkich zdolnościach przywódczych oraz strategicznych.
Muszę przyznać, że książka ta przeleżała na półce mnóstwo czasu czekając na swoją kolejkę, aż zachęciła mnie do niej moja kobieta. Może do lektury nie zachęcała prosta, wręcz ascetyczna okładka, może też nie miałem ochoty zagłębiać się w świat mafii. Po prostu jakoś nie mogłem się przekonać. I to był błąd, bowiem powieść wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie pozwoliła oderwać uwagi aż do końca. Okazało się, że historia działań rodziny Corleone opisana jest w arcyciekawy sposób, nie pozwalający na chwilę nudy czy spokojniejszego oddechu. Autor w niesamowity sposób przedstawia dzieje don Vito - od początków jego ciemnej działalności, aż po przekazanie imperium kolejnemu pokoleniu. Uwagę zwracają bardzo intensywne, szczegółowo zarysowane sylwetki postaci, w szczególności samego Dona oraz jego synów. czytając mamy wrażenie, jakbyśmy rzeczywiście tam byli, a kolejni członkowie familii byli prawdziwymi, posiadającymi swoje słabości i przyzwyczajenia osobami. Dodatkowo cieszy fakt, że narracja prowadzona jest w sposób niezwykle realistyczny. Dialogi nie są drętwe, wręcz przeciwnie, tętnią emocjami wyrażanymi na różne sposoby. Sporo w nich wulgaryzmów, ale to dodaje realizmu powieści - w końcu świat mafii to nie kółko polonistów przy herbatce. Jeśli dodać do tego przemyślaną i bardzo realistyczną fabułę - o której w żadnym miejscu nie możemy powiedzieć, że jest naciągana - otrzymujemy dzieło literatury. Zresztą to nie tylko moja opinia, bo powieść została doceniona przez Francisa Forda Coppolę poprzez nakręcenie filmu na jej podstawie o tym samym tytule.
"Ojciec chrzestny" to lektura, którą mógłbym polecić każdemu, choćby po to, by mógł przekonać się jak funkcjonuje światek mafii. Oprócz takiej wiedzy, książka ta niesie ze sobą wysokich lotów rozrywkę i czystą przyjemność z czytania. Przyznam się, że nie oglądałem nigdy filmu, ale po przeczytaniu tej książki na pewno nadrobię zaległości.
Ocena:10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz