Archiwum bloga

wtorek, 11 stycznia 2011

Dom w Toskanii, Anita Stojałowska


Ostatnio zapanowała moda na wychwalanie jakości życia i przyjemności, jakich człowiek doświadcza mieszkając we Włoszech, a szczególnie w Toskanii. Jako efekt tytuły takie, jak "Mój pierwszy rok w Toskanii", "1000 dni w..." zalały półki polskich księgarń. Powieść "Dom w Toskanii" Anity Stojałowskiej wpisuje się więc idealnie w ten trend. 

 
W pierwszym kontakcie książka ta wypada obiecująco. Zdjęcie na okładce przedstawia drzwi wejściowe do starej kamienicy i zachęca by zagłębić się w lekturę. A ta jest bardzo przyjemna. Autorka prezentuje nam historię Anki - która wraz ze swym mężem - Kubą postanawia przeprowadzić się z Polski do Toskanii. Rozpoczynają oni poszukiwania odpowiedniego domu dla siebie. I o tym jest ta książka. O poszukiwaniach domu, a później o jego remoncie. W to wszystko - dla urozmaicenia - wpleciony jest wątek osobistej tragedii głównej bohaterki. Ale o tym sza! Jak przyznaje autorka w posłowiu, książka napisana jest na podstawie własnych doświadczeń z przeprowadzką do Włoch, według zasady 50% z życia, 50% z głowy. W ten sposób otrzymujemy bardzo zgrabną mieszankę wspomnień, faktów i fikcji literackiej. Proporcje te wynikają z zamiaru autorki, by nie ujawniać za dokładnie swojego życia. Podejrzewam więc, że zmyślona połowa dotyczy wątków osobistych Anki, a nie opisu perypetii związanych z osiedlaniem się w Toskanii. Aczkolwiek autorka przyznaje, że niektóre postaci są zmyślone... Ci bardziej dociekliwi odkryją na pewno bloga prowadzonego przez autorkę książki. Opisuje ona w nim dokładnie swoje doświadczenia z odnawianiem domu w Sansepolcro, zamieszcza też sporo zdjęć, co czyni jej opowieść jeszcze bardziej interesującą.

Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, przyjemnym i przystępnym językiem, bez dłużyzn. W tekst wplatane są dialogi, a także myśli i wspomnienia głównej bohaterki. Taki sposób narracji - jakby pamiętnikowy - daje możliwość identyfikowania się z Anką i Kubą. Pozwala dokładnie wczuć się w ich sytuację. Jednocześnie jest to mój ulubiony sposób prowadzenia fabuły. Świetny jest również przekaz książki mówiący, że wprawdzie życie rzuca nam rozmaite kłody pod nogi, jednak jeśli wykażemy się odpowiednio dużą determinacją i samozaparciem, to jesteśmy w stanie ułożyć sobie życie tak, jak sobie wymarzyliśmy. Powyższe cechy sprawiają, że oceniam tę pozycję bardzo dobrze. Zostawiła ona we mnie dużo miłych odczuć, zwłaszcza, że ja również planuję wyjazd za granicę. 
 
Z pewnością jest to udany debiut literacki. Autorka napisała ciekawą, przyjemną w odbiorze powieść, wiarygodną, bo opartą o własne przeżycia. Z pewnością wrócę jeszcze kiedyś do tej książki. I zajrzę nie raz na wspomniany blog: Dom w Toskanii.

Ocena: 9/10


11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyjemny układ graficzny bloga. Życzę powodzenia i wytrwałości w pisaniu. Jedna rada - najlepiej osobiście czyta mi się blogi osób, które piszą tak jak mówią. Trochę za bardzo oficjalnie napisane jak na mój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pozwole sobe polecic film, ktory oczywiscie opowiada podobna historie: under the tuscan sun. polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czego to podaje pan po angielsku tytuł a nie Pod słońcem Toskani

      Usuń
  4. To fakt, zapanowała ostatnio 'moda' na Toskanię, pojawiło się sporo książek, których akcja dzieje się właśnie tam... I nie widzę w tym nic złego, w końcu to piękny zakątek Europy:) Warto więc przy okazji tej książki wspomnieć inną książkę, która właściwie zapoczątkowała tę modę - 'Pod słońcem Toskanii' Francis Mayes. Czytając tę książkę, miałam na przemian ochotę zaszyć się w kuchni i pichcić pyszności dla podniebienia lub w moim ogródku i sadzić zioła, kwiaty... Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niestety nie polecam.
    Blog czyta sie przyjemnie,ksiazka b.mnie zawiodla.Poprostu nudna.Pisana pod schemat jakby na zamowienie.Szkoda,szkoda czasu i pieniedzy.
    Literatura ktora nie wnosi nic nowego.
    W tytule Toskania a tak naprawde tylko w tytule.
    Blog tez niewiele traktuje o Italii ale jest troche zywiej pisany.Ksiazke mozna sobie zdecydowanie odpuscic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem Blog tez tak wiecej o niczym,
    zdumiewa mnie rowniez b.ostra cenzura autorki Bloga.Poprostu komentarzy w ktorych ktos ma inne zdanie niedopuszcza.
    Kilka razy pisalem moj komentarz ale nigdy nie byl pokazany przez pania Anite.
    Duzo w tym falszu.
    Forma przerasta tresc.Ja rowniez nie polecam.
    Z uszanowaniem

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest w literaturze grupa książek określanych przez Tessę Caponi Borawską mianem Toskaniana i jak nazwa wskazuje dotyczą Toskanii , opisywali swoje wrażenia i nie zawsze łatwe początki życia w tej wspaniałej części Włoch : Frances Mayes, Marlena De Blasi, Ferenc Mate , Małgorzata Matyjaszczyk, Castagno Dario ,podobnie pisał Peter Mayle o Prowansji . Książki te przenoszą nas w klimat tych niezwykłych miejsc i poprzez doznania bohaterów pozwalają nam tu w kraju poczuć się jak na wymarzonych wakacjach. Siedząc w ciepłym fotelu , gdy za oknem pada ,czytamy bezpieczną powieść nieomalże czując aromat mocnej caffe wypijanej przez autora i z nostalgią wspominając spacery wąskimi uliczkami Sieny ,Florencji czy innego odwiedzonego miasta .To są książki które dobrze się czyta i do których wracamy ponownie. Przeczytałam książkę i takich rzeczy się nie robi , pierwsza część jest dobra i nie zanosi się na tragedię ale to że autorka uśmierciła męża dla zwiększenia poczytności książki ....... owszem pióro ma dobre bo niestety uwierzyłam i nawet współczułam , przeczytałam później bloga i było mi przykro ,że mnie oszukała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, trzeba byłoby wrócić do słów autorki o swojej książce. Anita wyraźnie zaznaczyła, ze to fikcja literacka, wiec pytanie: dlaczego mąż głównej bohaterki nie mógłby zginąć? Niektóre wydarzenia są oczywiście zaczerpnięte z doświadczeń autorki (np. poszukiwanie domu, opisy niektórych nieruchomości itp), ale który pisarz nie wykorzystuje swoich doświadczeń, aby tworzyć?... Nie wiem skąd pomysł, że Stojałowska "oszukała". I nie odbieram faktu śmierci męża, jako próby zapewnienia sobie poczytności. Jak pisze sama autorka: pierwsza połowa książki była mocno "słodka", zależało więc jej na tym, aby dołożyć trochę życiowej goryczy. Pomysł może oczywiście się nie podobać czytelnikowi - ale od razu oskarżać autora o oszustwo?

      Usuń
  8. Mnie również książka Anity Stojałowskiej się nie podobała.Tak naprawdę mało w niej Toskanii...
    Tych klimatów z wyżej wymienionych pozycji.A tego szukamy w literaturze Toskaniana.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka przepiękna ,jedna z tych do których się wraca .Po kolejnym przeczytaniu wciąż jestem pod wrażeniem stylu ,formy i lekkości.Piękne opisy domów i historii w nich zaklętej ,wsi ,miasteczek toskańskich i ludzi w nich mieszkających.No i to cudne uczucie męża i żony ...
    Gorąco polecam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...