moje pamiątki z koncertu |
Po wielu perypetiach typu łapanie miejsca parkingowego dotarłem wreszcie wczoraj na koncercie w Palladium gdzie jako pierwsze grało Tabu, a potem Star Guard Muffin. Bawiłem się świetnie. Do czasu... Ale po kolei...
Po 19. w Palladium przywitała mnie długa kolejka do szatni. Poziom irytacji szybko wzrósł, gdyż usłyszałem, że Tabu zaczęło grać, kiedy jeszcze nie oddałem kurtki. Istotą kolejki był brak drobnych ( 2 zł za kurtkę) wśród koncertowiczów. Jak się okazuje to nie bilet wstępu jest najważniejszy na koncercie, a drobne na kurtkę ;) Szybko, szybko, numerek z szatni do kieszeni i na salę, skąd dobiegały mnie stłumione, basowe dźwięki reggae. I tu zaskoczenie - wcale nie ma jakiegoś wielkiego tłoku. Można podejść całkiem blisko i mimo to zachować przestrzeń dookoła potrzebną do swobodnego tańczenia, czy też robienia pajacyków – jak kto woli.
Zaś na scenie cała dziewiątka z zespołu. Pełna energii i w świetnej formie. W tak dobrej, że nie potrzebowali robić nawet przerw między utworami, ale płynnie przechodzili z jednego do drugiego. Jest to zresztą chyba znak rozpoznawczy Tabu, bo na koncercie rok temu w Proximie robili dokładnie tak samo. Zaczęli od „bloku” utworów z płyty Salut. Niestety nie pamiętam kolejności utworów – ponieważ koncert wciągnął mnie tak bardzo, że zapomniałem notować. Następnie przyszedł czas na blok piosenek z Jednosłowo. W międzyczasie na scenę został zaproszony Junior Stress, z którym wykonano jedną piosenkę ze swojego repertuaru. Później pojawił się tam również Wojtek Wojda – wokalista zespołu Farben Lehre.
Koncert Tabu był dla mnie bardzo intensywnym przeżyciem. Muzyka tego zespołu towarzyszy mi już od ponad roku, zarówno pomagając w trudnych chwilach spojrzeć na świat optymistyczniej jak i w tych dobrych – wyrażać radość. Z tego powodu znam ich twórczość bardzo dobrze. Podczas koncertu śpiewałem z zespołem wszystkie teksty i tańczyłem prawie bez przerwy. Ich energetyczny występ porwał mnie i pozwolił zapomnieć o całym świecie. W tamtej chwili liczyło się tylko reggae i chłopaki na scenie. No i moja kobieta bawiąca się zaraz obok mnie. Jeśli tego nie napiszę będzie źle – sam rozumiesz ;) [oj byłoby, było … :D – przyp. Daria] Kiedy zespół grał znane mi kawałki – byłem w niebie, kiedy grano nowy utwór lub cover też się świetnie bawiłem. Uważam Tabu za jeden z najlepiej koncertujących zespołów, jakie znam. Moja radość z koncertu porównywalna jest do tej, jaką miałem podczas Sonisphere Festival (Metallica!!). Będę śledził ich stronę niecierpliwie czekając kolejnego ich koncertu w sensownej odległości od mojego domu.
Opisałem już moje odczucia, aczkolwiek z moich obserwacji wynika, że nie były one odosobnione. Publiczność reagowała entuzjastycznie na częste zawołania ze sceny „łapy w górę”, czy też zachęty do klaskania oraz machania. Generalnie widać, że ludzie się świetnie bawili. Szczególnie, że ze sceny aż promieniował entuzjazm, power i optymizm. Następnie zespół zagrał jeden nowy, jeszcze nie publikowany utwór, który również został przyjęty bardzo ciepło przez rozgrzaną publiczność. Potem muzycy pożegnali się z odbiorcami i zeszli ze sceny, by za chwilę na nią powrócić wywołani przez publiczność. Na bis zespół zagrał „Słoneczne” i utwór spoza swojego repertuaru, którego tytułu niestety nie pamiętam. Publika próbowała wywołać zespół jeszcze raz na scenę, ale niestety muzycy pozostali nieugięci.
Wkrótce na scenę wkroczył Kamil Bednarek i Star Guard Muffin. I tu przeżyłem ogromne rozczarowanie. Zespół grał niemrawo, wokalista strasznie starał się wyglądać zabawnie i „żywo”. Tak bardzo, że aż wyglądał śmiesznie. Poza tym akustyka nie pozwalała usłyszeć słów. Po fantastycznym występie Tabu, niejako przez kontrast widać było marność „gwiazdy wieczoru”. Czy później zespół się rozkręcił i porwał publiczność nie wiem – wyszedłem po 2 piosenkach bo szkoda było mi czasu. Mam mocne przekonanie, że ktoś tu się pomylił i to SGM powinno być supportem dla Tabu. Mam nadzieję, że podczas kolejnego koncertu wodzisławskiego zespołu w stolicy, to właśnie Tabu będzie gwiazdą wieczoru. Czego chłopakom życzę z całego serca. Zresztą moję życzenia są tu mało ważne, aczkolwiek szczere..zasługują na to- tak mi mówi moje poczucie sprawiedliwości.
Podobają mi się dwie piosenki tego zespołu, ale na koncert raczej bym nie poszła. To trochę wyciskanie resztek sławy po mam talent. Gdy nagrają więcej i będzie czego słuchać, na pewno pójdę. I życzę im jak najlepiej, bo dobre mają brzmienie. Jednak... koncerty na razie bym odpuściła. ;-)
OdpowiedzUsuńrozumiem, że masz na myśli SGM, a nie Tabu? z tego co pamiętam to właśnie Kamil Bednarek - czyli wokalista SGM był w Mam talent...
OdpowiedzUsuń