W tym roku w wakacje postanowiłem
odwiedzić stare kąty. Miejsca dawno nie widziane, ale zawsze obecne
w mojej pamięci i wywołujące bardzo pozytywne uczucia. Wycieczka
rozpoczęła się w lipcu. Paradoksalnie, w domu na kanapie. Moja
podróż zaczęła się od ostatniego życzenia. Właściwie:
"Ostatniego życzenia" autorstwa Andrzeja Sapkowskiego.
Cykl wiedźmiński przeczytałem pierwszy raz zaczynając liceum, wtedy powieść ta zafascynowała mnie, stała się dla mnie legendą. Od tamtej pory 7 tomów przygód wiedźmina Geralta przeczytałem z 7 czy 8 razy. Za każdym podejściem znajduję w tej książce coś zaskakującego - coś, na co nie zwróciłem wcześniej uwagi, lub też o czym zapomniałem. Tym sposobem ta lektura nigdy się nie nudzi... Powieść ta stanowi dla mnie wspomnienie moich nastoletnich lat. Mam do niej ogromny sentyment i w związku z tym lojalnie ostrzegam, że ten artykuł jest bardziej zbiorem moich wrażeń, czy spostrzeżeń, niż w miarę obiektywną recenzją. Czas zatem zmierzyć się z legendą...
Cykl
wiedźmiński składa się z dwóch tomów opowiadań: "Ostatnie
życzenie" oraz "Miecz przeznaczenia", a także z
pięciotomowej powieści. Kolejne tomy noszą tytuł: "Krew
elfów", "Czas pogardy", "Chrzest ognia",
"Wieża jaskółki" i "Pani jeziora"
(alternatywne - opracowane przeze mnie i brata - tytuły to: "Brew
entów", "Czas podagry", "Chrzęst ogniw",
"Wierzę ja w spółki" oraz "Pani je zmora").
Opowiadania w zbiorach łączy przede
wszystkim postać wiedźmina Geralta - głównego
bohatera. Kolejne 5
tomów to regularna powieść i części te są ściśle ze sobą
związane. Głównymi bohaterami cyklu są Geralt oraz Ciri. Geralt
jest wiedźminem - najemnym zabójcą potworów. Ciri jest
następczynią tronu Cintry - kraju, który został podbity przez
Nilfgaard. Jednocześnie jej losy zostają w przedziwny sposób
splecione z losami Geralta, który przyjmuje wobec niej rolę
opiekuna i uczy ją tego co sam umie - walki mieczem. Dość szybko
okazuje się, że dziewczynka przejawia talenty magiczne, w
okiełznaniu których pomaga jej czarodziejka Yennefer. Yennefer to
jedyna prawdziwa miłość Geralta, kochankowie raz ze sobą są, raz
od siebie uciekają, ale uczucie trwa. Wkrótce okazuje się, że
Ciri jest osobą poszukiwaną nie tylko przez wielu
ludzi, czarodziejów, elfy, ale nawet wywiady państw. Większość z
nich nie ma wobec dziewczynki dobrych zamiarów. I tu zaczyna się
cała masa intryg, komplikacji i wydarzeń, na które recenzja nie
jest właściwym miejscem.
Fabuła
sagi jest bardzo wielowątkowa i zakręcona jak projekt ustawy
napisanej przez polskie partie rządzące. Bardzo fajnym zabiegiem ze
strony autora jest mnogość sposobów narracji. Każdy rozdział
rozpoczęty jest cytatem z rozmaitych fikcyjnych źródeł. Raz są
to podania ludowe, innym razem fragment jakiejś księgi z dalekiej
wobec wydarzeń w książce przyszłości. Innym razem fragment
legendy o Geralcie, czy wpis z encyklopedii. Nadaje to niesamowitej
wiarygodności powieści. Sama fabuła opowiadana jest również z
perspektywy rozmaitych postaci, co buduje pewien relatywizm wydarzeń.
A propos relatywizmu:
bohaterowie są szarzy. Co nie znaczy, że są bezbarwni. Mam jedynie
na myśli fakt, że nikt nie jest stuprocentowym białym-
albo czarnym charakterem. Tu każdy ma swoje motywy, powody
dla których prowadzi swoje życie tak, a nie inaczej. Nie da się
nikogo jednoznacznie ocenić jako tego złego, czy dobrego. Jak w
życiu. Jak już jednak napisałem szare odcienie nie sprawiają, że
postacie są bezbarwne. Wręcz przeciwnie. Sapkowski jest mistrzem w
tworzeniu wyrazistych bohaterów, każda z jego postaci posiada
charakter, poglądy, swoje charakterystyczne powiedzenia, w każdą
mistrz Sapek tchnął duszę. Co więcej, postacie są kreacjami
dynamicznymi. Doświadczenia, jakie zbierają na łamach powieści
zmieniają ich spojrzenie na świat, niejednokrotnie i charakter.
Przykładem może być postać Ciri – którą poznajemy jako
dziecko, a w czasie powieści wyrasta ona na pewną siebie nastolatkę
o zdefiniowanych poglądach.
Każdy
bohater przynależy do jednej z ras zamieszkujących świat
wykreowany przez Sapkowskiego. I tak mamy tu elfy, krasnoludy,
niziołki, gnomy, driady oraz oczywiście ludzi. Poszczególne rasy
zostały stworzone w absolutnie logiczny sposób. I tak krasnoludy to
rubaszne brodate karły, specjaliści w zakresie wydobywania rud
żelaza, a także w obróbce metali. Elfy są z kolei wyniosłe,
przekonane o swojej wyższości nad ludźmi. Żyją w zgodzie z
naturą, są długowieczne, lecz mało płodne. Driady to leśne
panny, które prawie nigdy nie kontaktują się z ludźmi. I tak
dalej... Rozmaite rasy, a
także potwory Sapkowski zaczerpnął z wielu mitologii –
słowiańskich (strzyga), skandynawskiej, anglosaskiej – elfy.
Również relacje pomiędzy poszczególnymi rasami zostały stworzone
w bardzo realistyczny, wręcz „ludzki” sposób. I tak, ludzie
nienawidzą wszystkich, którzy są od nich odmienni. Elfy wszystkich
traktują z góry. Krasnoludy próbują się integrować, ale nie są
akceptowane przez ludzi. W miastach są specjalne getta dla nieludzi,
mieszane potomstwo jest pogardzane przez wszystkie rasy.
„Wszyscy
nieludzie zgodnie zachowywali rezerwę
wobec ludzi. Ludzie odpowiadali
nieludziom
podobną monetą,
ale wśród nich też
bynajmniej nie obserwowało
się integracji.
Szlachta
spoglądała
z pogardą na kupców i
domokrążców, a
żołdacy
i najemnicy odsuwali się
od
pasterzy w śmierdzących
kożuchach. Nieliczni
czarodzieje i adepci izolowali się
zupełnie i
wszystkich
dookoła sprawiedliwie
obdarzali arogancją.
Tło stanowiła
zaś zbita, ciemna,
ponura
i milcząca gromada
chłopów. Ci,
przypominając armię
lasem wznoszących
się nad
głowami
grabi, wideł i cepów,
ignorowali wszystko i wszystkich.
Wyjątek,
jak zwykle, stanowiły
dzieci. Zwolniona z nakazu ciszy obowiązującego
w czasie
występu
barda, smarkateria z dzikim wrzaskiem pomknęła
ku lasowi, by tam z zapałem
oddać
się
grze, której reguły
były
nie do pojęcia
dla kogoś,
kto pożegnał
się
już
ze szczęśliwymi
latami
dzieciństwa.
Mali ludzie, elfy, krasnoludki, niziołki,
gnomy, półelfy,
ćwierćelfy
i
berbecie
zagadkowej proweniencji nie znały
i nie uznawały
podziałów
rasowych i
społecznych.
Na razie.”
Moim
zdaniem problemy społeczne świata Sapkowskiego to kalka
analogicznych kłopotów naszego świata. Dodać trzeba, że podobne
odniesienia naszej ludzkiej rzeczywistości można obserwować u
Sapka na bardzo wielu płaszczyznach. Świat zaproponowany nam w
powieści jest po prostu realistyczny i „ludzki” - w tym
negatywnym znaczeniu tego słowa- aż do bólu. To dodaje realizmu
powieści, sprawia, że lektura nie wydaje się być oderwaną od
zasad świata i logiki bajką. Ciekawą kastą są tu czarodzieje –
zostanie czarodziejem, bądź czarodziejką wymaga lat wyrzeczeń i
ogromnej pracy połączonej z talentem. Jednak kiedy adept zostanie
przyjęty do grona, odbija sobie lata poświęceń i traci wszelkie
hamulce. Czarodzieje oraz czarodziejki to grupa samolubnych bufonów,
oddających się perwersyjnym uciechom. Mimo że potrafią naprawdę
dużo, nie są oni zainteresowani niesieniem pomocy nikomu, a
przynajmniej nie za darmo. Sapkowski stworzył bardzo spójny świat,
świat w którym ludzie są ksenofobiczni, samolubni i nieuczciwi,
elity mają wszystko w poważaniu, królowie to często ludzie
okrutni i zapatrzeni we własny skarbiec, motywem działań jest
najczęściej chciwość, strach, rzadziej rozsądek, a już
absolutnym wyjątkiem jest troska o bliźniego, czy bezinteresowność.
Tło społeczne i polityczne głównych wydarzeń w książce stanowi
wojna z południowym cesarstwem Nilfgaardu, a także rozpaczliwe
powstanie rozgoryczonych sytuacją młodych elfów i krasnoludów.
Powstanie, która sprowadza zagładę na ich własne rasy – bo
tylko elfia młodzież jest płodna. Tak
nakreślone okoliczności wydarzeń pokazują geniusz
Sapkowskiego jako pisarza. Żeby było jeszcze ciekawiej Sapkowski
stylizuje język – i tak chłop mówi jak chłop, krasnolud
przeklina, czarodzieje używają skomplikowanych figur retorycznych.
Każda postać jest spójna ze swoim środowiskiem w sposobie
wypowiedzi, poziomie wiedzy i zdolności pojmowania świata. Ta
niesamowita cecha dodaje jeszcze realizmu powieści. Pisząc o
realizmie nie sposób nie nadmienić o świetnych opisach walk. Opis
bitwy pod Brenną jest prawdziwym majstersztykiem. Sapkowski
przekazuje narrację rozmaitym uczestnikom bitwy. Czytelnik może w
ten sposób dowiedzieć się jak czuję się tuż przed walką
żołnierz piechoty, jak działa szpital polowy, poznać ogromny
strach jaki towarzyszy podjazdom sprawdzającym pozycje wroga. Całość
składa się na niesamowicie realistyczny opis bitwy,
który sprawia, że dosłownie słyszy się huk walki, krzyki
ranionych i wizg zabijanych koni. Opis tej batalii
zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale opisy walk toczonych przez
Geralta, czy Ciri są również niesamowicie obrazowe. Obok
realistycznych scen walki w powieści możemy napotkać również
dość odważne, ale jednocześnie subtelne sceny erotyczne.
"-Rozmawiali,
ale to nie byla zwykla rozmowa - Coz bylo w niej niezwyklego ? -
Wieksza czesc czasu ona trzymala nogi na jego ramionach"
W
całej misternej konstrukcji świata nie mogło zabraknąć takiego
zawodu jak wiedźmin – najemny zabójca potworów. Wiedźmini
przechodzą mutację, dzięki czemu
zyskują potężne zdolności potrzebne im w walce z potworami.
Jednocześnie jednak płacą za to ogromną cenę – są bezpłodni,
a przez resztę społeczeństwa traktowani z najwyższą nieufnością
jako „parszywi odmieńcy”. Konstrukcja tego zawodu oddaje całą
istotę kreacji świata – słodko-gorzkiego świata.
Kolejnym
elementem decydującym o niezwykłości tej powieści jest cudowny,
złośliwy i sarkastyczny humor Sapka. Nieraz zdarzyło mi się
turlać po łóżku ze śmiechu po przeczytaniu wyjątkowo udanego
fragmentu powieści. Sapkowski bawi się słowem, jego dowcipy są
raz wysublimowane, innym razem dość dosłowne i rubaszne ale zawsze
niezmiernie śmieszne.
„-
Pan śpi
- powtórzył
odźwierny,
patrząc
na Geralta z góry. Był
wyższy
o głowę
i
blisko dwukrotnie szerszy w barach. - Głuchy
jesteś,
włóczęgo?
Pan śpi,
mówię.
-
A niech sobie śpi
- zgodził
się
wiedźmin.
- Mam interes nie do twojego pana, ale do damy, która tu przebywa.
-
Masz interes, powiadasz - odźwierny,
jak się
okazało,
był
człowiekiem
dowcipnym, co zadziwiało
u kogoś
tej
postury i aparycji. - To idź,
powsinogo, do zamtuza i zrób z niego użytek.
Wynocha.
Geralt
odpiął
od
pasa sakiewkę
i
zważył
ją
w
dłoni,
trzymając
za rzemyki.
-
Nie przekupisz mnie - rzekł
dumnie
cerber.
-
Nie zamierzam.
Odźwierny
był
za
potężny,
by mieć
refleks
pozwalający
uchylić
się
lub
zasłonić
przed
szybkim ciosem zwykłego
człowieka.
Przed ciosem wiedźmina
nie zdołał
nawet
przymknąć
oczu.
Ciężka
sakiewka z metalicznym trzaskiem wyrżnęła
go w skroń.
Runął
na
drzwi, chwytając
się
oburącz
ościeżnicy.
Geralt oderwał
go
od niej kopniakiem w kolano, pchnął
barkiem
i zdzieliłsakiewką
jeszcze
raz. Oczy odźwiernego
zmętniały
i rozbiegły
się
w
przekomicznym zezie, nogi złożyły
się
pod
nim jak dwa scyzoryki. Wiedźmin,
widząc,
jak drab, choć
już
prawie
bez zmysłów,
maca jeszcze dookoła
rękami,
walnął
go
z rozmachem po raz trzeci, prosto w ciemię.
-
Pieniądz
- mruknął
-
otwiera wszelkie drzwi.”
Sapkowski
w „Wiedźminie” ukrył
wiele smaczków i nawiązań do innych utworów, baśni, podań.
Bardzo ciekawie czyta się o księżniczce Vandzie, która utopiła
się w rzeczce Duppie bo nikt jej nie chciał. Sapkowski jest
mistrzem takich odniesień i odkrywanie ich stanowi część zabawy.
Ich ilość jest niesamowita i jestem pewien, że sam odnalazłem
tylko niewielką część ich wszystkich.
„-
Prawda. Północ
blisko, ogień
przygasa.
Posiedzę
jeszcze,
zawsze najlepiej układało
mi się
rymy
przy dogasającym
ogniu. A potrzebuję
dla
mojej ballady tytułu.
Ładnego
tytułu.
-
Może
"Kraniec świata"?
-
Banalne - parsknął
poeta.
- Nawet jeśli
to faktycznie kraniec, trzeba to miejsce określić
inaczej.
Metaforycznie. Zakładam,
że
wiesz, co to metafora, Geralt? Hm... Niech pomyślę...
"Tam, gdzie..." Cholera. "Tam, gdzie..."
- Dobranoc - powiedział diabeł.”
Nie
mogę tu nie napisać o świetnym pomyśle Sapka na funkcjonowanie
wampirów. Otóż wg autora Wiedźmina na wampira ludzka krew działa
jak alkohol na ludzi. Wampiry wcale się nią nie żywią, ale jest
ona potrzebna dla dobrej zabawy i w celu przełamywania lodów
towarzyskich. Jak dla mnie
pomysł
jest genialny, a fragment lektury, w którym wampir opowiada o swoim
uzależnieniu przebija wszystko:
„(...)-
Później
- ciągnął
Regis
- wystąpiły
alarmujące
objawy. Zabawa i towarzystwo zaczęły
pełnić
rolę
absolutnie drugorzędną.
Zauważyłem,
że
mogę się
bez nich obyć.
Wystarczająca
i
naprawdę
ważna
stała
się krew,
nawet pita...
-
Do lustra? - wtrącił
Jaskier.
-
Gorzej - odrzekł
spokojnie
Regis. - Ja nie odbijam się
w
lustrach.(...)”
Całe
to jednak wspaniałe tło nie zdało by się na nic, gdyby główne
wątki były nudne. Na szczęście tak nie jest. Fabuła powieści
jest zawiła i pokręcona jak projekt ustawy w polskim sejmie. Koleje
losów głównych bohaterów są nieprzewidywalne, spotykają oni na
swojej drodze bardzo interesujące postaci, toczą wiele walk,
ale i dialogów. Przeżywają przemiany wewnętrzne. Nie chcę tutaj
zdradzać szczegółów, ale gwarantuję, że nikt nie będzie
zawiedziony.
Wady?
Wielu czytelników uważa zakończenie za niezbyt fortunne. Moim
zdaniem również mogłoby ono zostać trochę inaczej napisane.
Podsumowując,
Saga o Wiedźminie to powieść genialna, osadzona w świetnym
świecie, okraszona smaczkami i humorem, o bystrej, wciągającej
fabule i barwnych bohaterach. Przy tym nie posiadająca w zasadzie
wad. Jak dla mnie jest to powieść wszech czasów. Żadna inna
książka nie towarzyszyła mi tak często w życiu, żadna inna nie
miała na moje życie takiego wpływu. Na tej powieści się
wychowałem i na zawsze pozostanie najważniejszą lekturą mojego
życia. Dziękuję
Mistrzu...
Nie czytałem nic z fantastyki, ale na Sapkowskiego mam ochotę. Sam nie wiem czemu, ale po tej recenzji mój apetyt się wyostrzył.
OdpowiedzUsuńJa swoją przygodę z Sapkowskim zaczęłam pod koniec gimnazjum, od tej pory cały cykl przeczytałam 2 razy i mam ochotę na więcej. Już mam swój na własność, kompletowanie go też łączy się ze wspomnieniami. Fajnie, że są takie lektury :)
OdpowiedzUsuń