Archiwum bloga

piątek, 30 września 2011

Czas zmierzyć się z legendą...

W tym roku w wakacje postanowiłem odwiedzić stare kąty. Miejsca dawno nie widziane, ale zawsze obecne w mojej pamięci i wywołujące bardzo pozytywne uczucia. Wycieczka rozpoczęła się w lipcu. Paradoksalnie, w domu na kanapie. Moja podróż zaczęła się od ostatniego życzenia. Właściwie: "Ostatniego życzenia" autorstwa Andrzeja Sapkowskiego.

Cykl wiedźmiński przeczytałem pierwszy raz zaczynając liceum, wtedy powieść ta zafascynowała mnie, stała się dla mnie legendą. Od tamtej pory 7 tomów przygód wiedźmina Geralta przeczytałem z 7 czy 8 razy. Za każdym podejściem znajduję w tej książce coś zaskakującego - coś, na co nie zwróciłem wcześniej uwagi, lub też o czym zapomniałem. Tym sposobem ta lektura nigdy się nie nudzi... Powieść ta stanowi dla mnie wspomnienie moich nastoletnich lat. Mam do niej ogromny sentyment i w związku z tym lojalnie ostrzegam, że ten artykuł jest bardziej zbiorem moich wrażeń, czy spostrzeżeń, niż w miarę obiektywną recenzją. Czas zatem zmierzyć się z legendą...

Cykl wiedźmiński składa się z dwóch tomów opowiadań: "Ostatnie życzenie" oraz "Miecz przeznaczenia", a także z pięciotomowej powieści. Kolejne tomy noszą tytuł: "Krew elfów", "Czas pogardy", "Chrzest ognia", "Wieża jaskółki" i "Pani jeziora"  (alternatywne - opracowane przeze mnie i brata - tytuły to: "Brew entów", "Czas podagry", "Chrzęst ogniw", "Wierzę ja w spółki" oraz "Pani je zmora"). Opowiadania w zbiorach łączy przede wszystkim postać wiedźmina Geralta - głównego bohatera. Kolejne 5 tomów to regularna powieść i części te są ściśle ze sobą związane. Głównymi bohaterami cyklu są Geralt oraz Ciri. Geralt jest wiedźminem - najemnym zabójcą potworów. Ciri jest następczynią tronu Cintry - kraju, który został podbity przez Nilfgaard. Jednocześnie jej losy zostają w przedziwny sposób splecione z losami Geralta, który przyjmuje wobec niej rolę opiekuna i uczy ją tego co sam umie - walki mieczem. Dość szybko okazuje się, że dziewczynka przejawia talenty magiczne, w okiełznaniu których pomaga jej czarodziejka Yennefer. Yennefer to jedyna prawdziwa miłość Geralta, kochankowie raz ze sobą są, raz od siebie uciekają, ale uczucie trwa. Wkrótce okazuje się, że Ciri jest osobą poszukiwaną nie tylko przez wielu ludzi, czarodziejów, elfy, ale nawet wywiady państw. Większość z nich nie ma wobec dziewczynki dobrych zamiarów. I tu zaczyna się cała masa intryg, komplikacji i wydarzeń, na które recenzja nie jest właściwym miejscem.
Fabuła sagi jest bardzo wielowątkowa i zakręcona jak projekt ustawy napisanej przez polskie partie rządzące. Bardzo fajnym zabiegiem ze strony autora jest mnogość sposobów narracji. Każdy rozdział rozpoczęty jest cytatem z rozmaitych fikcyjnych źródeł. Raz są to podania ludowe, innym razem fragment jakiejś księgi z dalekiej wobec wydarzeń w książce przyszłości. Innym razem fragment legendy o Geralcie, czy wpis z encyklopedii. Nadaje to niesamowitej wiarygodności powieści. Sama fabuła opowiadana jest również z perspektywy rozmaitych postaci, co buduje pewien relatywizm wydarzeń. A propos relatywizmu: bohaterowie są szarzy. Co nie znaczy, że są bezbarwni. Mam jedynie na myśli fakt, że nikt nie jest stuprocentowym białym- albo czarnym charakterem. Tu każdy ma swoje motywy, powody dla których prowadzi swoje życie tak, a nie inaczej. Nie da się nikogo jednoznacznie ocenić jako tego złego, czy dobrego. Jak w życiu. Jak już jednak napisałem szare odcienie nie sprawiają, że postacie są bezbarwne. Wręcz przeciwnie. Sapkowski jest mistrzem w tworzeniu wyrazistych bohaterów, każda z jego postaci posiada charakter, poglądy, swoje charakterystyczne powiedzenia, w każdą mistrz Sapek tchnął duszę. Co więcej, postacie są kreacjami dynamicznymi. Doświadczenia, jakie zbierają na łamach powieści zmieniają ich spojrzenie na świat, niejednokrotnie i charakter. Przykładem może być postać Ciri – którą poznajemy jako dziecko, a w czasie powieści wyrasta ona na pewną siebie nastolatkę o zdefiniowanych poglądach.
Każdy bohater przynależy do jednej z ras zamieszkujących świat wykreowany przez Sapkowskiego. I tak mamy tu elfy, krasnoludy, niziołki, gnomy, driady oraz oczywiście ludzi. Poszczególne rasy zostały stworzone w absolutnie logiczny sposób. I tak krasnoludy to rubaszne brodate karły, specjaliści w zakresie wydobywania rud żelaza, a także w obróbce metali. Elfy są z kolei wyniosłe, przekonane o swojej wyższości nad ludźmi. Żyją w zgodzie z naturą, są długowieczne, lecz mało płodne. Driady to leśne panny, które prawie nigdy nie kontaktują się z ludźmi. I tak dalej... Rozmaite rasy, a także potwory Sapkowski zaczerpnął z wielu mitologii – słowiańskich (strzyga), skandynawskiej, anglosaskiej – elfy. Również relacje pomiędzy poszczególnymi rasami zostały stworzone w bardzo realistyczny, wręcz „ludzki” sposób. I tak, ludzie nienawidzą wszystkich, którzy są od nich odmienni. Elfy wszystkich traktują z góry. Krasnoludy próbują się integrować, ale nie są akceptowane przez ludzi. W miastach są specjalne getta dla nieludzi, mieszane potomstwo jest pogardzane przez wszystkie rasy.

Wszyscy nieludzie zgodnie zachowywali rezerwę wobec ludzi. Ludzie odpowiadali
nieludziom podobną monetą, ale wśród nich też bynajmniej nie obserwowało się integracji.
Szlachta spoglądała z pogardą na kupców i domokrążców, a żołdacy i najemnicy odsuwali się
od pasterzy w śmierdzących kożuchach. Nieliczni czarodzieje i adepci izolowali się zupełnie i
wszystkich dookoła sprawiedliwie obdarzali arogancją. Tło stanowiła zaś zbita, ciemna,
ponura i milcząca gromada chłopów. Ci, przypominając armię lasem wznoszących się nad
głowami grabi, wideł i cepów, ignorowali wszystko i wszystkich.
Wyjątek, jak zwykle, stanowiły dzieci. Zwolniona z nakazu ciszy obowiązującego w czasie
występu barda, smarkateria z dzikim wrzaskiem pomknęła ku lasowi, by tam z zapałem oddać
się grze, której reguły były nie do pojęcia dla kogoś, kto pożegnał się już ze szczęśliwymi
latami dzieciństwa. Mali ludzie, elfy, krasnoludki, niziołki, gnomy, półelfy, ćwierćelfy i
berbecie zagadkowej proweniencji nie znały i nie uznawały podziałów rasowych i
społecznych. Na razie.”


Moim zdaniem problemy społeczne świata Sapkowskiego to kalka analogicznych kłopotów naszego świata. Dodać trzeba, że podobne odniesienia naszej ludzkiej rzeczywistości można obserwować u Sapka na bardzo wielu płaszczyznach. Świat zaproponowany nam w powieści jest po prostu realistyczny i „ludzki” - w tym negatywnym znaczeniu tego słowa- aż do bólu. To dodaje realizmu powieści, sprawia, że lektura nie wydaje się być oderwaną od zasad świata i logiki bajką. Ciekawą kastą są tu czarodzieje – zostanie czarodziejem, bądź czarodziejką wymaga lat wyrzeczeń i ogromnej pracy połączonej z talentem. Jednak kiedy adept zostanie przyjęty do grona, odbija sobie lata poświęceń i traci wszelkie hamulce. Czarodzieje oraz czarodziejki to grupa samolubnych bufonów, oddających się perwersyjnym uciechom. Mimo że potrafią naprawdę dużo, nie są oni zainteresowani niesieniem pomocy nikomu, a przynajmniej nie za darmo. Sapkowski stworzył bardzo spójny świat, świat w którym ludzie są ksenofobiczni, samolubni i nieuczciwi, elity mają wszystko w poważaniu, królowie to często ludzie okrutni i zapatrzeni we własny skarbiec, motywem działań jest najczęściej chciwość, strach, rzadziej rozsądek, a już absolutnym wyjątkiem jest troska o bliźniego, czy bezinteresowność. Tło społeczne i polityczne głównych wydarzeń w książce stanowi wojna z południowym cesarstwem Nilfgaardu, a także rozpaczliwe powstanie rozgoryczonych sytuacją młodych elfów i krasnoludów. Powstanie, która sprowadza zagładę na ich własne rasy – bo tylko elfia młodzież jest płodna. Tak nakreślone okoliczności wydarzeń pokazują geniusz Sapkowskiego jako pisarza. Żeby było jeszcze ciekawiej Sapkowski stylizuje język – i tak chłop mówi jak chłop, krasnolud przeklina, czarodzieje używają skomplikowanych figur retorycznych. Każda postać jest spójna ze swoim środowiskiem w sposobie wypowiedzi, poziomie wiedzy i zdolności pojmowania świata. Ta niesamowita cecha dodaje jeszcze realizmu powieści. Pisząc o realizmie nie sposób nie nadmienić o świetnych opisach walk. Opis bitwy pod Brenną jest prawdziwym majstersztykiem. Sapkowski przekazuje narrację rozmaitym uczestnikom bitwy. Czytelnik może w ten sposób dowiedzieć się jak czuję się tuż przed walką żołnierz piechoty, jak działa szpital polowy, poznać ogromny strach jaki towarzyszy podjazdom sprawdzającym pozycje wroga. Całość składa się na niesamowicie realistyczny opis bitwy, który sprawia, że dosłownie słyszy się huk walki, krzyki ranionych i wizg zabijanych koni. Opis tej batalii zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale opisy walk toczonych przez Geralta, czy Ciri są również niesamowicie obrazowe. Obok realistycznych scen walki w powieści możemy napotkać również dość odważne, ale jednocześnie subtelne sceny erotyczne.
"-Rozmawiali, ale to nie byla zwykla rozmowa - Coz bylo w niej niezwyklego ? - Wieksza czesc czasu ona trzymala nogi na jego ramionach"

W całej misternej konstrukcji świata nie mogło zabraknąć takiego zawodu jak wiedźmin – najemny zabójca potworów. Wiedźmini przechodzą mutację, dzięki czemu zyskują potężne zdolności potrzebne im w walce z potworami. Jednocześnie jednak płacą za to ogromną cenę – są bezpłodni, a przez resztę społeczeństwa traktowani z najwyższą nieufnością jako „parszywi odmieńcy”. Konstrukcja tego zawodu oddaje całą istotę kreacji świata – słodko-gorzkiego świata.

Kolejnym elementem decydującym o niezwykłości tej powieści jest cudowny, złośliwy i sarkastyczny humor Sapka. Nieraz zdarzyło mi się turlać po łóżku ze śmiechu po przeczytaniu wyjątkowo udanego fragmentu powieści. Sapkowski bawi się słowem, jego dowcipy są raz wysublimowane, innym razem dość dosłowne i rubaszne ale zawsze niezmiernie śmieszne.

- Pan śpi - powtórzył odźwierny, patrząc na Geralta z góry. Był wyższy o głowę i blisko dwukrotnie szerszy w barach. - Głuchy jesteś, włóczęgo? Pan śpi, mówię.
- A niech sobie śpi - zgodził się wiedźmin. - Mam interes nie do twojego pana, ale do damy, która tu przebywa.
    - Masz interes, powiadasz - odźwierny, jak się okazało, był człowiekiem dowcipnym, co zadziwiało u kogoś tej postury i aparycji. - To idź, powsinogo, do zamtuza i zrób z niego użytek. Wynocha.
Geralt odpiął od pasa sakiewkę i zważył ją w dłoni, trzymając za rzemyki.
- Nie przekupisz mnie - rzekł dumnie cerber.
- Nie zamierzam.
Odźwierny był za potężny, by mieć refleks pozwalający uchylić się lub zasłonić przed szybkim ciosem zwykłego człowieka. Przed ciosem wiedźmina nie zdołał nawet przymknąć oczu. Ciężka sakiewka z metalicznym trzaskiem wyrżnęła go w skroń. Runął na drzwi, chwytając się oburącz ościeżnicy. Geralt oderwał go od niej kopniakiem w kolano, pchnął barkiem i zdzieliłsakiewką jeszcze raz. Oczy odźwiernego zmętniały i rozbiegły się w przekomicznym zezie, nogi złożyły się pod nim jak dwa scyzoryki. Wiedźmin, widząc, jak drab, choć już prawie bez zmysłów, maca jeszcze dookoła rękami, walnął go z rozmachem po raz trzeci, prosto w ciemię.
- Pieniądz - mruknął - otwiera wszelkie drzwi.”

Sapkowski w „Wiedźminie” ukrył wiele smaczków i nawiązań do innych utworów, baśni, podań. Bardzo ciekawie czyta się o księżniczce Vandzie, która utopiła się w rzeczce Duppie bo nikt jej nie chciał. Sapkowski jest mistrzem takich odniesień i odkrywanie ich stanowi część zabawy. Ich ilość jest niesamowita i jestem pewien, że sam odnalazłem tylko niewielką część ich wszystkich.

- Prawda. Północ blisko, ogień przygasa. Posiedzę jeszcze, zawsze najlepiej układało mi się rymy przy dogasającym ogniu. A potrzebuję dla mojej ballady tytułu. Ładnego tytułu.
- Może "Kraniec świata"?
- Banalne - parsknął poeta. - Nawet jeśli to faktycznie kraniec, trzeba to miejsce określić inaczej. Metaforycznie. Zakładam, że wiesz, co to metafora, Geralt? Hm... Niech pomyślę... "Tam, gdzie..." Cholera. "Tam, gdzie..."
  • Dobranoc - powiedział diabeł.”

Nie mogę tu nie napisać o świetnym pomyśle Sapka na funkcjonowanie wampirów. Otóż wg autora Wiedźmina na wampira ludzka krew działa jak alkohol na ludzi. Wampiry wcale się nią nie żywią, ale jest ona potrzebna dla dobrej zabawy i w celu przełamywania lodów towarzyskich. Jak dla mnie pomysł jest genialny, a fragment lektury, w którym wampir opowiada o swoim uzależnieniu przebija wszystko:

(...)- Później - ciągnął Regis - wystąpiły alarmujące objawy. Zabawa i towarzystwo zaczęły
pełnić rolę absolutnie drugorzędną. Zauważyłem, że mogę się bez nich obyć. Wystarczająca i
naprawdę ważna stała się krew, nawet pita...
- Do lustra? - wtrącił Jaskier.
- Gorzej - odrzekł spokojnie Regis. - Ja nie odbijam się w lustrach.(...)”



Całe to jednak wspaniałe tło nie zdało by się na nic, gdyby główne wątki były nudne. Na szczęście tak nie jest. Fabuła powieści jest zawiła i pokręcona jak projekt ustawy w polskim sejmie. Koleje losów głównych bohaterów są nieprzewidywalne, spotykają oni na swojej drodze bardzo interesujące postaci, toczą wiele walk, ale i dialogów. Przeżywają przemiany wewnętrzne. Nie chcę tutaj zdradzać szczegółów, ale gwarantuję, że nikt nie będzie zawiedziony.

Wady? Wielu czytelników uważa zakończenie za niezbyt fortunne. Moim zdaniem również mogłoby ono zostać trochę inaczej napisane.

Podsumowując, Saga o Wiedźminie to powieść genialna, osadzona w świetnym świecie, okraszona smaczkami i humorem, o bystrej, wciągającej fabule i barwnych bohaterach. Przy tym nie posiadająca w zasadzie wad. Jak dla mnie jest to powieść wszech czasów. Żadna inna książka nie towarzyszyła mi tak często w życiu, żadna inna nie miała na moje życie takiego wpływu. Na tej powieści się wychowałem i na zawsze pozostanie najważniejszą lekturą mojego życia. Dziękuję Mistrzu...

2 komentarze:

  1. Nie czytałem nic z fantastyki, ale na Sapkowskiego mam ochotę. Sam nie wiem czemu, ale po tej recenzji mój apetyt się wyostrzył.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja swoją przygodę z Sapkowskim zaczęłam pod koniec gimnazjum, od tej pory cały cykl przeczytałam 2 razy i mam ochotę na więcej. Już mam swój na własność, kompletowanie go też łączy się ze wspomnieniami. Fajnie, że są takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...