LINK DO CZĘŚĆI PIERWSZEJ: http://przywieczornejherbacie.blogspot.com/2011/10/wywiad-z-michaem-jelonkiem-czesc-1.html
Szymon:
wiem, że pracujesz nad nowym materiałem. Czy uchylisz rąbka
tajemnicy. To jest projekt solowy, tak?
Michał:
Tak, jest to następna płyta Jelonkowa.
Szymon:
W jakich klimatach będzie osadzona nowy album?
Michał:
wiesz co, to jest tak. Im dalej się nagrania toczą, tym
bardziej ja sam czuję się zaskoczony, w jakim to kierunku idzie. Na
demo wyglądało to zupełnie inaczej. Teraz, w trakcie nagrania
pojawiają się nowe pomysły, rozwiązania. Także na razie to jest
ciężko i ostro – bardzo metalowo . Ale jesteśmy jeszcze przed
wrzuceniem wszystkich smyczków, które złagodzą klimat. Nie chcę
nic zdradzać, bo sam nie jestem pewien. To trochę jest loteria. To
nie są instrumenty MIDI, które nagrasz w domu i one zabrzmią tak
samo na demo, jak i na nagraniu. To są żywi muzycy, którzy
zupełnie inaczej czują instrument, inaczej „namalują” te
dźwięki.
Szymon:
Pierwsza płyta miała bardzo ciekawą, wręcz intrygującą oprawę
graficzną. Czy okładkę drugiej płyty przygotuje to samo studio?
Michał:
No właśnie chyba nie, jestem w trakcie poszukiwania
odpowiedniej osoby. Nie chcę mieć do końca takiej okładki w
stylu: „trupy i czaszka”
Szymon:
pierwsza okładka bardzo mi się podobała. Była taka wysmakowana,
dobrze oddawała charakter muzyki znajdującej się na płycie...
Michał:
no właśnie, wiesz, ja mam taki konflikt wewnętrzny. Samo
łączenie skrzypiec, które są bardzo klasyczne, łagodne z
metalową ostrą muzyką, to już jest walka. To już się odbywa
walka w trakcie nagrania. Ja chciałbym żeby skrzypce się przebiły
przez ścianę dźwięku. Tak samo jest w graficznym opracowaniu –
trzeba pokazać tą dwoistość.
Szymon:
Kiedy można spodziewać się premiery tego albumu?
Michał:
Premiera będzie w okolicach listopada tego roku
Szymon:
studio, czy koncert?
Michał:
koncert
Szymon:
Podczas występów kreujesz image takiego złego rockmana: groźne
miny, gest różków, czy ślimaków z palców. Jest to poza, czy
naturalny sposób bycia?
Michał:
Dlatego mówię o tej dwoistości. To jest tak: w domu jestem
„misiaczkiem”, natomiast ten stres związany z występem
powoduje, że zachowuję się zupełnie inaczej. Wiesz, niektórzy
chowają się za instrument. Patrzą w ten gryf przez półtorej
godziny bez spoglądania nikomu w oczy, albo patrzą w przestrzeń.
Można by czasem pomyśleć, że taki człowiek się wywyższa. A
często ten człowiek walczy cały czas se sobą, ze swoim stresem i
słabościami. U mnie, podejrzewam, to też jest taka tarcza obronna.
Poza tym takie zachowanie mnie rozluźnia.. Istnieje sporo zespołów
rocka czy metalu, które prezentują taki bardzo pompatyczny,
napuszony styl na scenie. Mam wrażenie, że w takim przypadku łatwo
otrzeć się o śmieszność. Moim zdaniem łatwiej jest, kiedy
podchodzi się z większym dystansem do siebie...
Szymon:
Czy któryś koncert zapadł Ci szczególnie w pamięć?
Michał:
Oczywiście Przystanek Woodstock. Właściwie te kilka
przystanków, które grałem z Ankhiem i z innymi składami, ale
najbardziej ten Jelonkowy – ostatni i najbardziej osobisty.
Niesamowite przeżycie. Oprócz tego Jarocin'93 – taki przełomowy
moment. Parę innych koncertów też było fajnych, jak będę miał
kominek i będę pisał pamiętnik to Ci będę mógł opowiedzieć
(śmiech)
Szymon:
Jak oceniasz polską scenę rockową?
Michał:
Nie wydaje mi się, że mogę cokolwiek sądzić, bo nie mam
takiego doświadczenia. Brałem raptem udział w paru festiwalach
zagranicznych i ciężko jest mi oceniać. Wiadomo, że Polska była
– i w porównaniu do niektórych- nadal jest troszeczkę
biedniejszym krajem. Są pewnie niedogodności sprzętowe, techniczne
ale też mentalne czasami – wśród organizatorów. Muzycy...
najważniejsi są muzycy: jak bardzo dają coś z siebie, jak bardzo
są wiarygodni, a jak bardzo są kalką innych zespołów. W zasadzie
wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu kalką, w zasadzie wszystko już
było. Natomiast, to ludzie tworzą scenę. Czasami jadę na jakiś
festiwal na zachodzie, gdzie jest super sprzęt, wszystko jest
profesjonalnie, nie ma się do czego przywalić.
Szymon:
...to zabija atmosferę, prawda?...
Michał:
to nie jest tak, że to zabija atmosferę. Jest komfort pracy,
wiadomo co, gdzie i jak. Wszystko jest podłączone. A ludzie nie
dopisują. I nie ma tego przysłowiowego diabła. A potem idę na
punkową imprezę, gdzieś w małym domu kultury. Sprzęt jest taki
sam od 30 lat. Jest pani dyrektor, która płacze bo parkiet rysują,
albo coś w tym stylu. Nic się nie zgadza co było ustalone, ale
jest za to taka świetna atmosfera! Ludzie tak się bawią, tak
szaleją! Nie do końca można oceniać scenę wg technicznego
zaawansowania...
Szymon:
Chodzi mi też o kierunek rozwoju, o klimat, o to, czy polska scena
idzie w jakąś sensowną stronę...
Michał:
Nie chcę się zamieniać w jakąś płaczliwą babę, ale ja
pamiętam, że kiedyś muzykę się słuchało....
Szymon:
rock'n'roll podobno umarł...
Michał:
wiesz, śmierć rock'n'rolla ogłasza się w zasadzie od kiedy on
powstał. Istnieją mody. Zobacz, znów modne stają się obcisłe
jeansy i białe buty. Te zespoły młode myślą, że przeprowadzają
wielkie rewolucje. A tak naprawdę jak posłuchasz i pogrzebiesz w
płytotece to okaże się, że 10 – 15 lat temu było coś
podobnego, tyle że słabiej nagranego... Oczywiście, raz na jakiś
czas pojawi się coś tak zupełnie świeżego, że nie da końca da
się to zaszufladkować. I całe szczęście. Wracając do rynku...
Zmiany związane są z większym tempem życia. Kiedyś brało się
słuchawki i słuchało się. Pożyczałem płytę, wrzucałem i mnie
nie było przez godzinę. Teraz słucha się tak naprawdę w
samochodzie głównie, w biegu, jakiś jogging, między reklamami,
na imprezie. Muzyki słucha się tylko na koncertach. Mam nadzieję,
że się mylę w ocenie sytuacji, że jest jak z meblami: są meble
użytkowe, a są takie meble, które są stare – tak jak taki
stary, przetarty miejscami fotel. Ale siądziesz w nim i czujesz tą
atmosferę, ciepło. Tak samo jest z muzyką – jest muzyka
użytkowa, która nie odciąga uwagi, jest ona łatwa, przyjemna,
wpadająca w ucho. I jest muzyka, która ma przekazać i wzbudzić
jakieś emocje. Życie nie polega tylko na tym, żeby tylko
konsumować, być tylko odbiorcą, widzem, ale żeby coś przeżyć,
coś poczuć, wskoczyć o jakiś mały stopień do góry. Żeby o
czymś pomyśleć, bo to przecież nie chodzi tylko o emocje, ale
często jest jakiś przekaz – społeczny, polityczny. To budzi
jakieś skojarzenia, myślenie. Trybiki zaczynają pracować. Ja nie
mówię, że każda muzyka musi być ambitna i z przekazem. Wiadomo,
że musi też istnieć muzyka do tańca i do rozmowy towarzyskiej.
Teraz często słucha się pojedynczych piosenek. Ja pamiętam Pink
Floyd, te concept albumy. To było jak czytanie powieści. A teraz
jest tak, jakbyś wziął książkę, otworzył ją w środku,
przeczytał 13-ty rozdział i powiedział, że fajna lektura...
Szymon:
Tu zmienił się nawet sposób nagrywania płyt – dawniej tworzyło
się album jako spójną całość. Teraz są to pojedyncze kawałki,
z których jeden ma się spodobać...
Michał:
… wiesz, single były już w latach 50-tych...
Szymon:
Tak, ale teraz doszła też sprzedaż przez internet, gdzie możesz
kupić po prostu wybrany utwór.
Michał:
Tak, to prawda, ta idea koncept albumu jest w tym momencie
zagrożona. Choć z drugiej strony, kto ma do takich albumów
dotrzeć, to dotrze. Zauważ, że media rządzą tym rynkiem. A
mediami rządzą księgowi oraz ludzie od reklamy. Nie wiem, czy Pink
Floyd teraz by wydal płytę. Wątpię. A na pewno nie sprzedałby
jej w takim nakładzie. Pamiętam, jak miałem naście lat i
obejrzałem film „The Wall”. Wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Po jego obejrzeniu nie mogłem spać. Dla mnie to była rewolucja.
Właśnie o to chodzi, by taka muzyka z przekazem docierała do ludzi
młodych, którzy czegoś szukają, rozglądają się za własną
drogą, swoim miejscem w świecie.
Szymon:
Mam jeszcze jedno, ostatnie, pytanie... Jak oceniasz muzykę osób,
które grają w sposób zbliżony do tego, co Ty tworzysz? Mam tu na
myśli Davida Garretta oraz Apocalypticę..
Michał:
świetni muzycy. Nie chcę ich oceniać bo to jest tak bardzo
kwestia gustu. Jestem bardzo otwarty i słucham różnych rzeczy.
Podoba mi się to, że instrumenty smyczkowe są coraz bardziej
używane.
Szymon: Dziękuję Ci za rozmowę, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję się spotkać i porozmawiać w przyszłości...
Michał:
Dziękuję...
PODOBA CI SIĘ ARTYKUŁ? BLOG? POLUB FANPAGE NA FACEBOOKU! http://www.facebook.com/pages/Przy-wieczornej-herbacie/284356498262991?sk=wall
PODOBA CI SIĘ ARTYKUŁ? BLOG? POLUB FANPAGE NA FACEBOOKU! http://www.facebook.com/pages/Przy-wieczornej-herbacie/284356498262991?sk=wall
Jestem wielką fanką muzyki Pana Jelonka :)
OdpowiedzUsuń