Archiwum bloga

czwartek, 3 listopada 2011

Wywiad z Michałem Jelonkiem część II


Szymon: wiem, że pracujesz nad nowym materiałem. Czy uchylisz rąbka tajemnicy. To jest projekt solowy, tak?

Michał: Tak, jest to następna płyta Jelonkowa.

Szymon: W jakich klimatach będzie osadzona nowy album?

Michał: wiesz co, to jest tak. Im dalej się nagrania toczą, tym bardziej ja sam czuję się zaskoczony, w jakim to kierunku idzie. Na demo wyglądało to zupełnie inaczej. Teraz, w trakcie nagrania pojawiają się nowe pomysły, rozwiązania. Także na razie to jest ciężko i ostro – bardzo metalowo . Ale jesteśmy jeszcze przed wrzuceniem wszystkich smyczków, które złagodzą klimat. Nie chcę nic zdradzać, bo sam nie jestem pewien. To trochę jest loteria. To nie są instrumenty MIDI, które nagrasz w domu i one zabrzmią tak samo na demo, jak i na nagraniu. To są żywi muzycy, którzy zupełnie inaczej czują instrument, inaczej „namalują” te dźwięki.

Szymon: Pierwsza płyta miała bardzo ciekawą, wręcz intrygującą oprawę graficzną. Czy okładkę drugiej płyty przygotuje to samo studio?

Michał: No właśnie chyba nie, jestem w trakcie poszukiwania odpowiedniej osoby. Nie chcę mieć do końca takiej okładki w stylu: „trupy i czaszka”

Szymon: pierwsza okładka bardzo mi się podobała. Była taka wysmakowana, dobrze oddawała charakter muzyki znajdującej się na płycie...

Michał: no właśnie, wiesz, ja mam taki konflikt wewnętrzny. Samo łączenie skrzypiec, które są bardzo klasyczne, łagodne z metalową ostrą muzyką, to już jest walka. To już się odbywa walka w trakcie nagrania. Ja chciałbym żeby skrzypce się przebiły przez ścianę dźwięku. Tak samo jest w graficznym opracowaniu – trzeba pokazać tą dwoistość.

Szymon: Kiedy można spodziewać się premiery tego albumu?

Michał: Premiera będzie w okolicach listopada tego roku

Szymon: studio, czy koncert?

Michał: koncert

Szymon: Podczas występów kreujesz image takiego złego rockmana: groźne miny, gest różków, czy ślimaków z palców. Jest to poza, czy naturalny sposób bycia?

Michał: Dlatego mówię o tej dwoistości. To jest tak: w domu jestem „misiaczkiem”, natomiast ten stres związany z występem powoduje, że zachowuję się zupełnie inaczej. Wiesz, niektórzy chowają się za instrument. Patrzą w ten gryf przez półtorej godziny bez spoglądania nikomu w oczy, albo patrzą w przestrzeń. Można by czasem pomyśleć, że taki człowiek się wywyższa. A często ten człowiek walczy cały czas se sobą, ze swoim stresem i słabościami. U mnie, podejrzewam, to też jest taka tarcza obronna. Poza tym takie zachowanie mnie rozluźnia.. Istnieje sporo zespołów rocka czy metalu, które prezentują taki bardzo pompatyczny, napuszony styl na scenie. Mam wrażenie, że w takim przypadku łatwo otrzeć się o śmieszność. Moim zdaniem łatwiej jest, kiedy podchodzi się z większym dystansem do siebie...

Szymon: Czy któryś koncert zapadł Ci szczególnie w pamięć?

Michał: Oczywiście Przystanek Woodstock. Właściwie te kilka przystanków, które grałem z Ankhiem i z innymi składami, ale najbardziej ten Jelonkowy – ostatni i najbardziej osobisty. Niesamowite przeżycie. Oprócz tego Jarocin'93 – taki przełomowy moment. Parę innych koncertów też było fajnych, jak będę miał kominek i będę pisał pamiętnik to Ci będę mógł opowiedzieć (śmiech)

Szymon: Jak oceniasz polską scenę rockową?

Michał: Nie wydaje mi się, że mogę cokolwiek sądzić, bo nie mam takiego doświadczenia. Brałem raptem udział w paru festiwalach zagranicznych i ciężko jest mi oceniać. Wiadomo, że Polska była – i w porównaniu do niektórych- nadal jest troszeczkę biedniejszym krajem. Są pewnie niedogodności sprzętowe, techniczne ale też mentalne czasami – wśród organizatorów. Muzycy... najważniejsi są muzycy: jak bardzo dają coś z siebie, jak bardzo są wiarygodni, a jak bardzo są kalką innych zespołów. W zasadzie wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu kalką, w zasadzie wszystko już było. Natomiast, to ludzie tworzą scenę. Czasami jadę na jakiś festiwal na zachodzie, gdzie jest super sprzęt, wszystko jest profesjonalnie, nie ma się do czego przywalić.

Szymon: ...to zabija atmosferę, prawda?...

Michał: to nie jest tak, że to zabija atmosferę. Jest komfort pracy, wiadomo co, gdzie i jak. Wszystko jest podłączone. A ludzie nie dopisują. I nie ma tego przysłowiowego diabła. A potem idę na punkową imprezę, gdzieś w małym domu kultury. Sprzęt jest taki sam od 30 lat. Jest pani dyrektor, która płacze bo parkiet rysują, albo coś w tym stylu. Nic się nie zgadza co było ustalone, ale jest za to taka świetna atmosfera! Ludzie tak się bawią, tak szaleją! Nie do końca można oceniać scenę wg technicznego zaawansowania...

Szymon: Chodzi mi też o kierunek rozwoju, o klimat, o to, czy polska scena idzie w jakąś sensowną stronę...

Michał: Nie chcę się zamieniać w jakąś płaczliwą babę, ale ja pamiętam, że kiedyś muzykę się słuchało....

Szymon: rock'n'roll podobno umarł...

Michał: wiesz, śmierć rock'n'rolla ogłasza się w zasadzie od kiedy on powstał. Istnieją mody. Zobacz, znów modne stają się obcisłe jeansy i białe buty. Te zespoły młode myślą, że przeprowadzają wielkie rewolucje. A tak naprawdę jak posłuchasz i pogrzebiesz w płytotece to okaże się, że 10 – 15 lat temu było coś podobnego, tyle że słabiej nagranego... Oczywiście, raz na jakiś czas pojawi się coś tak zupełnie świeżego, że nie da końca da się to zaszufladkować. I całe szczęście. Wracając do rynku... Zmiany związane są z większym tempem życia. Kiedyś brało się słuchawki i słuchało się. Pożyczałem płytę, wrzucałem i mnie nie było przez godzinę. Teraz słucha się tak naprawdę w samochodzie głównie, w biegu, jakiś jogging, między reklamami, na imprezie. Muzyki słucha się tylko na koncertach. Mam nadzieję, że się mylę w ocenie sytuacji, że jest jak z meblami: są meble użytkowe, a są takie meble, które są stare – tak jak taki stary, przetarty miejscami fotel. Ale siądziesz w nim i czujesz tą atmosferę, ciepło. Tak samo jest z muzyką – jest muzyka użytkowa, która nie odciąga uwagi, jest ona łatwa, przyjemna, wpadająca w ucho. I jest muzyka, która ma przekazać i wzbudzić jakieś emocje. Życie nie polega tylko na tym, żeby tylko konsumować, być tylko odbiorcą, widzem, ale żeby coś przeżyć, coś poczuć, wskoczyć o jakiś mały stopień do góry. Żeby o czymś pomyśleć, bo to przecież nie chodzi tylko o emocje, ale często jest jakiś przekaz – społeczny, polityczny. To budzi jakieś skojarzenia, myślenie. Trybiki zaczynają pracować. Ja nie mówię, że każda muzyka musi być ambitna i z przekazem. Wiadomo, że musi też istnieć muzyka do tańca i do rozmowy towarzyskiej. Teraz często słucha się pojedynczych piosenek. Ja pamiętam Pink Floyd, te concept albumy. To było jak czytanie powieści. A teraz jest tak, jakbyś wziął książkę, otworzył ją w środku, przeczytał 13-ty rozdział i powiedział, że fajna lektura...

Szymon: Tu zmienił się nawet sposób nagrywania płyt – dawniej tworzyło się album jako spójną całość. Teraz są to pojedyncze kawałki, z których jeden ma się spodobać...

Michał: … wiesz, single były już w latach 50-tych...

Szymon: Tak, ale teraz doszła też sprzedaż przez internet, gdzie możesz kupić po prostu wybrany utwór.

Michał: Tak, to prawda, ta idea koncept albumu jest w tym momencie zagrożona. Choć z drugiej strony, kto ma do takich albumów dotrzeć, to dotrze. Zauważ, że media rządzą tym rynkiem. A mediami rządzą księgowi oraz ludzie od reklamy. Nie wiem, czy Pink Floyd teraz by wydal płytę. Wątpię. A na pewno nie sprzedałby jej w takim nakładzie. Pamiętam, jak miałem naście lat i obejrzałem film „The Wall”. Wywarł na mnie ogromne wrażenie. Po jego obejrzeniu nie mogłem spać. Dla mnie to była rewolucja. Właśnie o to chodzi, by taka muzyka z przekazem docierała do ludzi młodych, którzy czegoś szukają, rozglądają się za własną drogą, swoim miejscem w świecie.

Szymon: Mam jeszcze jedno, ostatnie, pytanie... Jak oceniasz muzykę osób, które grają w sposób zbliżony do tego, co Ty tworzysz? Mam tu na myśli Davida Garretta oraz Apocalypticę..

Michał: świetni muzycy. Nie chcę ich oceniać bo to jest tak bardzo kwestia gustu. Jestem bardzo otwarty i słucham różnych rzeczy. Podoba mi się to, że instrumenty smyczkowe są coraz bardziej używane.

Szymon: Dziękuję Ci za rozmowę, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję się spotkać i porozmawiać w przyszłości...

Michał: Dziękuję...


PODOBA CI SIĘ ARTYKUŁ? BLOG? POLUB FANPAGE NA FACEBOOKU! http://www.facebook.com/pages/Przy-wieczornej-herbacie/284356498262991?sk=wall

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...