Archiwum bloga

sobota, 19 marca 2011

Koncert Beltaine - czyli Dzień Świętego Patryka ze wspaniałą irlandzką muzyką




Kilka lat temu, w dniu Świętego Patryka, a więc – dniu patrona Irlandii wybrałem się na koncert zespołu grającego irlandzki folk. Występ mnie zachwycił do tego stopnia, że zaraz po skończonym koncercie nabyłem płytę tego zespołu. Grupą tą był Beltaine – katowicka formacja, o klasie, której świadczy fakt, że jest zapraszana na międzynarodowe festivale irlandzkiego folku. W naszym kraju jednak nie jest ona specjalnie znana. Szczególnie jeśli porównać ją do naszych głównych eksportowych towarów jakimi są Małysz, czy Kubica. No, ale sprawiedliwość to hasło w encyklopedii, jak mawiają, więc nie ma o co się złościć. C'est la vie. Od czasu tamtego koncertu sprawdzam regularnie stronę zespołu (www.beltaine.pl) z nadzieją, że chłopaki zagrają w Warszawie. W ten sposób udało mi się zaliczyć jeszcze 2 czy 3 koncerty formacji.
Niedawno moje serce zabiło szybciej – wypatrzyłem informację, że Beltaine z okazji Dnia Świętego Patryka ma zagrać w Grodzisku Mazowieckim. Grodzisk od Warszawy nie jest jakoś specjalnie daleko, więc czym prędzej kupiłem bilety. Rozpoczęło się pełne napięcia wyczekiwanie, aż wreszcie nadszedł ten DZIEŃ- 15 marca, dzień przed dniem Świętego Patryka.

Sama wyprawa na koncert zaczęła się od soczystych przekleństw pod nosem i podniesionego ciśnienia. Droga, jaką wybrałem do Grodziska – przez Brwinów i Milanówek okazała się bowiem szczególna. W zasadzie pisząc o niej „droga” komplementuję ten „trakt”. Powiem tak, polna droga miałaby mniej dziur i pozwalałaby na osiągnięcie większych prędkości bez obawy o całość zawieszenia. Chcąc nie chcąc – nasz koncertowy wieczór rozpoczął się przeprawą iście off-roadową. Szkoda tylko, że moje autko to nie jeep.
Trudno się więc dziwić, że kiedy dotarłem na miejsce miałem raczej ochotę obić paszczę właścicieli drogi niż oddać się kontemplacji muzyki.



Wkurw zaczął powoli opadać, kiedy zespół wyszedł na scenę. I wkrótce zapomniałem o całym świecie, łącznie z dziurawym czymś po czym jechałem i muzyka mnie pochłonęła. Zespół grał świetnie, jak zwykle. Nie pozwalając sobie na jakiekolwiek niedoskonałości czy błędy. Można powiedzieć, że jakość gry na koncercie nie odbiega poziomem od ich studyjnych nagrań. Tym większy szacun dla chłopaków. Tym razem w tworzeniu nastroju na sali zespół był wspomagany przez niemieckiego harfistę – Jochena Vogela oraz przez krakowski zespół tańca irlandzkiego – Comhlan w składzie pięciu pięknych, długowłosych dziewczyn. Muszę powiedzieć, że ich taniec naprawdę robił wrażenie, a stepowanie odbierało mowę. Bardzo mi się podobał ich występ i chyba będę musiał obserwować kolejną stronę netową (http://www.comhlan.art.pl/) ;) Brzmienie harfy Jochena nadało muzyce Beltaine dodatkowy, wręcz magiczny wymiar. Zdecydowanie słychać, że partie harfy są przemyślane, a nie grane na zasadzie „wy grajcie swoje, a ja cośtam dogram i będzie dobrze”. Całość jest bardzo spójna i sugeruję chłopakom, by na ich kolejnej płycie znalazło się miejsce dla harfy Jochena. Apropos kolejnej płyty – zespół zapowiedział podczas występu, że jest ona w drodze. Nie mogę się doczekać, aż pojawi się ona w sprzedaży.
Ale wracając do koncertu, uwagę zwraca dowcipna konferansjerka wokalisty – Grzegorz Chudy zapowiada piosenki w bardzo fajny, dowcipny sposób. Jego kawały trzymają poziom i wywołują wybuchy szczerego śmiechu u publiczności. Potem jednak zespół zaczyna grać i publiczność2 momentalnie milknie. Bo na scenie dzieją się czary. Nagle muzyka przenosi nas do zielonej Irlandii i można zapomnieć, że siedzi się w sali w kinowej w domu kultury w Grodzisku, do którego wiedzie fatalna droga. Na pierwszy plan wysuwają się skrzypce wspomagane przez flet – to te instrumenty najczęściej prowadzą melodię. I ten układ jest bardzo trafiony. Również sekcji rytmicznej w składzie bas, gitara akustyczna, gitara elektryczna, perkusja i instrumenty w stylu djembe nie można nic zarzucić. Razem tworzą piękną wysmakowaną muzykę. Piszę tu o najczęstszej kofiguracji instrumentów, bo flecista używa wielu rodzajów fletów, a gitarzysta elektryczny często używa też innych instrumentów. Na szczególną uwagę zasługuje jego partia na dudach w utworze „Technogaita”.

W połowie koncertu zespół schodzi ze sceny. Na placu boju zostają jedynie Jochen Vogel ze swoją harfą oraz Jan Kubek grający na instrumentach perkusyjnych i razem grają „Little cascade”. Utwór brzmi magicznie i zachęca mnie do tego, by poszukać więcej muzyki z harfą w składzie.
Kiedy koncert się kończy czuję się jakbym budził się ze snu. „to już?” zdawają się pytać nieobecne spojrzenia ludzi. Za chwilę muzycy wychodzą do publiczności. Podpisują płyty, rozmawiają i można się przekonać, że za tą wspaniałą muzyką stoją skromni sympatyczni ludzie. Ja proszę wokalistę- flecistę – Grzegorza o wywiad na bloga. I otrzymuję zgodę. Dostaję też setlistę – prosto ze sceny, nawet z odciskiem jakiegoś buta muzyka, który w muzycznym szale musiał na nią nadepnąć. Zbieram autografy i zyskuję wspaniałą pamiątkę tego wieczoru.

Ja osobiście nie dopatrzyłem się niedociągnięć tego koncertu, ale mój brat zauważył, że panowie dźwiękowcy trochę szwankowali. Partie skrzypiec raz były cichsze, raz głośniejsze i nie zawsze słychać je było tak jak powinno. Również uważa on, że dźwięk był zbyt obrobiony. Jak to powiedział – „za mało z dechy” w swoim żargonie gitarzysty. Jednak ostatnia płyta „Triu” pokazuje wyraźnie, że zespól idzie właśnie w stronę dokładnie wyprodukowanego, „wygładzonego” dźwięku, kosztem spontanicznego brzmienia instrumentów. Nie jestem pewien, czy to dobry kierunek.

Robię bilans tego dnia i stwierdzam, że warto było wcześniej pójść do pracy, spieszyć się popołudniu i przedzierać się przez „drogi”, czy raczej bezdroża Mazowsza. Piękna muzyka, cudowna atmosfera koncertu, a także zdobyta setlista zrekompensowały z nawiązką trudy dnia.

Trasa koncertowa Beltaine ciągle trwa. Informacje o koncertach można znaleźć na stronie Beltaine, a także tu: http://www.celticmotionproject.pl/. Jeśli masz możliwość się wybrać – gorąco polecam – nie będziesz żałować.


1 komentarz:

  1. Bardzo lubię ten zespół, ale jakoś nigdy nie wpadłam, żeby pójść na koncert, najwyższy czas to zmienić:-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...