Archiwum bloga

piątek, 20 kwietnia 2012

Jagórfest - relacja

Dzięki uprzejmości portalu IRKA (irka.com.pl) miałem możliwość uczestniczenia w festiwalu Jagórfest. koncert odbył  12.02.2012. Zapraszam na irka.com.pl, gdzie - oprócz tej relacji można znaleźć wiele ciekawych artykułów









Ibridoma
19 kwietnia w warszawskiej Progresji odbył się kolejny Jagórfest. Jest to metalowy festiwal, który nazwę wziął od swego pomysłodawcy i organizatora kolejnych edycji Piotra Jagóry. Gwiazdą tegorocznej edycji była legenda power metalu - zespól Rhapsody of Fire. Ten pochodzący z Włoch zespół wydał pierwszą płytę 15 lat temu i jak do tej pory dorobił się 15 krążków studyjnych. Tematyka ich utworów krąży wokól fantastyki, smoków i rycerzy, co jest typowe w tym gatunku muzycznym. Dla fanów metalu Rhapsody of Fire to nazwa, która budzi respekt. Zanim panowie z Rhapsody weszli na scenę, swoją muzykę zaprezentowały dwa inne zespoły power metalowe, również pochodzące Włoch: Ibridoma oraz Elvenking.

Nim którykolwiek instrument wydał dźwięk, na scenę wkroczył Piotr Jagóra, by powitać na festiwalu wszystkich fanów cięższych brzmień. Chwilę później koncert rozpoczęła grupa Ibridoma. Zespół zaczął grać z ogromną energią, którą emanował w szczególności drobny wokalista zespołu. Niestety, jak to przy pierwszym supporcie bywa, publiczność pozostała dość odporna na zabiegi muzyków i ze spokojem przyglądała się temu, co się dzieje na scenie. A działo się całkiem sporo, bowiem dźwięki, które dobiegały z głośników układały się w całkiem interesującą i dopracowaną muzykę. Widać, że zespół ma ograny materiał i dobrze się w nim czuje. Wyróżniał się w szczególności utwór "Last supper" z ciekawym riffem i fajnie punktującym kotłem. Zespół grał dość krótko 5, czy 6 utworów i muzycy opuścili scenę ciepło pożegnani przez publiczność.
Elvenking

Następnie na scenie pojawił sie Elvenking. Król Elfów również zagrał bardzo dynamicznie. Muzyka zespołu jest o tyle ciekawa, że mają w swoim składzie skrzypka. Brzmienie żywych skrzypiec wiele wnosi do ich repertuaru. Panowie z Elvenking potraktowali sprawę poważnie i do koncertu się przygotowali. Interesujące kreacje sceniczne, pomalowane oczy i policzki, to wszystko sprawiało, że wyglądali na profesjonalnych muzyków. I taka też była ich muzyka. dopracowana, bogata - w ramach swojego gatunku - i całkiem interesująca. I, co najważniejsze, porywająca publiczność. Ludzie na elfim koncercie bawili się naprawdę świetnie. Pod sceną wielu fanów pogowało. Nic dziwnego więc, że kiedy zespół chciał zakończyć występ, publika poprosiła go o bis. I bis otrzymała.

Elvenking
Teraz rozgrzana publiczność, której nie zdołały schłodzić nawet litry piwa spożyte w czasie, gdy na scenie przygotowywano sprzęt dla panów z Rhapsody, czekała już tylko na gwiazdę wieczoru. Rozpoczęło się skandowanie: "Rhapsody, rhapsody...". W ten sposób muzycy zostali wywołani na scenę. Najpierw z głośników dało słyszeć się nagrany wcześniej symfoniczny wstęp, który wkrótce przeszedł w ostre granie chłopaków na scenie. Zespół rozpoczął koncert utworem "Act II: Dark Mystic Vision". Publiczność już od pierwszych dźwięków szalała. Zespół został powitany tak ciepło, że już po pierwszych utworach wokalista zespołu - Fabio Lione stwierdził: "graliśmy kiedyś w Polsce i było super. dziś jest równie dobrze!". Następnie z głośników popłynęla spokojna ballada, która uspokoiła ludzi na tyle, że zniknęło zagrożenie eksplozją. Następnie zespół powrócił do szybkich rytmów by znów doprowadzić widownię do wrzenia.
Basista Rhapsody of fire - Oliver  Holzwarth

Wokalista Rhapsody of fire - Fabio Lione
Panowie z Rhapsody byli tego dnia w świetnej formie. Grali bezbłędnie, co w połączeniu z naprawdę dobrym nagłośnieniem dawało bardzo interesującą i wręcz elektryzującą miksturę. Dodatkowo wspomnieć trzeba o wokaliście, którego możliwości są naprawdę duże i doskonale brzmi w swoich partiach, zwłaszcza z tym naturalnym vibrato w głosie. Jego głos brzmiał bardzo świeżo, nie był zniszczony, jak to często bywa u wokalistów z większym stażem. Dodatkowo, zespół utrzymywał świetny kontakt z publicznością. Panowie podchodzili na sam skraj sceny, prowadzili wręcz niemy dialog z fanami, czerpali od nich energię i oddawali ją w dwójnasób. Świetna zabawa zarówno publiczności i muzyków spowodowała, że w pewnym momencie ze sceny padły słowa: "dzięki! Jeśli taka właśnie jest Polska, to myślę, że musimy tu wrócić!" W drugiej części koncertu gitarzyści część materiału grali z tyłu sceny, obok perkusji, na specjalnym podwyższeniu, obok ogromnej flagi z logo zespołu. Publiczność większość utworów śpiewała razem z zespołem. A potem nagle koniec, muzycy schodzą ze sceny, na której panuje ciemność. Publiczność skanduje. To oczywiście tylko wstęp do bisowania. Utworów zagranych jako bis było dużo, zespół był kilkukrotnie wywoływany ponownie na scenę.

Gitarzysta Rhapsody of fire - Tom Hess
Gitarzysta Rhapsody of fire - Roberto de Micheli
Jagórfest z pewnością można zaliczyć do imprez udanych. Świetnie bawiła się publiczność, muzycy równie dobrze. Doskonałe nagłośnienie, dobra organizacja koncertu sprawiły, że zabawa przebiegała bez zakłóceń. Pikanterii imprezie dodał fakt, że podczas koncertów muzycy pozostałych zespołów pozostawali na sali, gdzie spijali piwo i rozmawiali z fanami. Również na koniec, już po koncercie, fani mieli możliwość porozmawiania ze swoimi idolami. Impreza miała też swoje osobliwości, takie jak fan przebrany w kolczugę i płaszcz krzyżowca.
Klawiszowiec i lider Rhapsody of fire - Alex Staropoli


Zapraszam na fanpage mojego bloga: (http://www.facebook.com/przywieczornejherbacie) zamieszczam tam informacje o wszelkich nowych artykułach, więc jeśli chcesz być na bieżąco - POLUB GO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...