Archiwum bloga

piątek, 20 kwietnia 2012

Wywiad z Sal'em Abruscato



Dzięki uprzejmości portalu IRKA (irka.com.pl) miałem możliwość uczestniczenia w koncercie A Pale horse Named Death, a także porozmawiać z frontmanem formacji - Sal'em Abruscato. koncert odbył  12.02.2012. Zapraszam na irka.com.pl, gdzie - oprócz tego wywiadu można znaleźć wiele ciekawych artykułów



Z Salem Abruscato, frontmanem i założycielem formacji „A pale horse named death”, byłym członkiem zespołu Type’o’negative rozmawia Szymon Jędrzejczyk.


Szymon: Witaj Sal, dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas. Bardzo lubię muzykę Twojego zespołu.


Sal: Dziękuję.


Szymon: Jak to się stało, że wpadłeś właśnie na taki pomysł nazwy zespołu: „A pale horse named death” (blady koń zwany śmiercią)?


Sal: W styczniu 2009 roku zacząłem myśleć o stworzeniu nowego, zupełnie innego projektu muzycznego. Któregoś dnia oglądałem telewizję, leciał program o Biblii. Była mowa o apokalipsie i czterech jeźdźcach. Jeden z jeźdźców nazywał się „Śmierć” i jeździł na bladym koniu. A ja tylko przekręciłem to imię i powstało „A pale horse named death” i już w tym momencie wiedziałem, że to właściwa nazwa.


Szymon: Pytanie, które mi się nasuwa jest dość osobiste: czy jesteś osobą wierzącą?


Sal: Sądzę, że w pewnym sensie tak – jestem wierzący. Jeden nie może istnieć bez tego drugiego i wierząc w Boga musisz również wierzyć w diabła, oni obaj istnieją. Nie jestem religijną osobą, ale wierzę, że oni istnieją.


Szymon: Czy na swoim ostatnim, a zarazem debiutanckim albumie „A pale horse named death” o tytule "And Hell Will Follow Me" podszedłeś do procesu twórczego i nagrywania w sposób inny niż w przeszłości?


Sal: Tak, miałem zupełnie inne podejście, ponieważ skomponowałem całość materiału sam, a później nagrałem wszystkie ścieżki w pojedynkę, grając na wszystkich instrumentach.


Szymon: Czy zatem dysponujesz swoim własnym domowym studio?


Sal: Mam swój własny zestaw w domu, ale potem nagrywam wszystko jeszcze raz wersję finalną.


Szymon: Jaka była koncepcja tego albumu?


Sal: Koncepcję tego albumu można podsumować paroma słowami: depresja, narkotyki, śmierć, samobójstwo, morderstwo. Wiesz, w zasadzie wszystko to, co jest po ciemnej stronie.


Szymon: Jakie były Twoje inspiracje, czy to było coś z Twojego życia? Podobno inspiracją dla jednego z utworów był film „Ptaki” Alfreda Hitchcocka.


Sal: Tak, ten film zainspirował mnie do stworzenia utworu „When crows decend upon you”. Częściowo inspirowałem się własnymi doświadczeniami, ale też przeżyciami innych ludzi, których znam, a część inspiracji jest fikcyjna i zainspirowana filmem, jak w utworze „When crows decend upon you”. Oczywiście „Serial killer”, to też raczej fantazja, nie biegam po ulicach i nie zabijam ludzi (śmiech).


Szymon: Mam taką nadzieję… Piosenka „Die alone” jest bardzo piękna i jednocześnie bardzo pesymistyczna. Czy ten utwór powstał na bazie Twoich własnych doświadczeń?


Sal: Tak, to moje doświadczenia były inspiracją do jej stworzenia. Kiedy go tworzyłem przechodziłem przez emocjonalny kocioł, byłem w trakcie rozwodu, czułem się zdołowany, samotny i zawarłem w tym utworze również... moje myśli samobójcze.


Szymon: Czy to przyniosło Ci ulgę?


Sal: Tak, zdecydowanie tak….


Szymon: Pracujesz już nad nowym albumem. Jakie są postępy?


Sal: Jest dobrze, mam sporo świetnego materiału na ten album. Osiem-dziewięć surowych, nieobrobionych piosenek. Ale jest jeszcze sporo muzyki, która musi zostać nagrana i złożona w całość. To będzie prawdopodobnie album, zawierający około trzynaście ścieżek.


Szymon: Czy to będzie bezpośrednia kontynuacja poprzedniego albumu, czy może zamierzasz zmienić odrobinę koncepcję?


Sal: Nie, nic nie zmieniam. To będzie płyta oparta o tę samą koncepcję, ten sam temat, tę sama śmierć, ciemne, przygnębiające zło. Ten sam artysta przygotuje szatę graficzną albumu. Wykorzystam taki sam proces twórczy oraz sposób nagrywania. Wiesz, nie chcę za dużo zmieniać. Oczywiście piosenki będą nowe i będą różne inne momenty tu i ówdzie, ale to będzie jakby druga część tamtego albumu.


Szymon: Czy zamierzasz zaprosić do studia nagraniowego gości? Może jakieś dodatkowe instrumenty, inne wokale? Czy też zamierzasz wszystko nagrać sam?


Sal: Na nowej płycie prawdopodobnie zrobię tak, jak na pierwszej.
Szymon: Podobno przy nagrywaniu "And Hell Will Follow Me"chciałeś poprosić wokalistę twojego poprzedniego zespołu „Type’o’negative”, Peter’a Steel’a o nagranie części wokali? Peter niestety zmarł.
Sal: Rozważałem poproszenie Petera o nagranie niektórych wokalnych ścieżek tła…


Szymon: Jaka jest Twoja metoda tworzenia, co powstaje najpierw - melodia, riff, tekst?


Sal: Za każdym razem jest troszkę inaczej. Czasem do głowy jako pierwsza przychodzi mi melodia, a muzyka powstaje później. Czasem muzyka i melodia powstają jednocześnie. A czasem zaczynam od muzyki.


Szymon: Czy zdarza się, że najpierw powstaje tekst piosenki, a dopiero potem tworzysz do niego utwór?


Sal: Tak, w ten sposób też komponowałem. Czasem słowa wpadają mi do głowy i zapisuję je. Mam duży zbiór różnych motywów, do których sięgam, kiedy chcę na którymś popracować.


Szymon: Podczas słuchania Twojej płyty doszedłem do wniosku, że świetnie brzmiałaby w aranżacji z orkiestrą symfoniczną. Czy planujesz kiedykolwiek zrobić takie nagranie lub koncert?


Sal: Na płycie są niektóre ścieżki symfoniczne.


Szymon: Tak, ale mam tu na myśli nie dźwięki z tła, ale te uwypuklone – coś w stylu Symphony & Metallica. Coś, co jest naprawdę zauważalne dla słuchacza.


Sal: To byłoby bardzo ciekawe poeksperymentować w tym kierunku. Zwykle nie jestem zbyt przywiązany do pomysłów. Z góry wiem, czy coś ma prawo zadziałać. Ale takie granie z orkiestrą byłoby czymś zaskakującym.


Szymon: Przypuśćmy, że w ciągu swojego życia możesz pójść tylko na jeden, jedyny koncert. Co byś wybrał?


Sal: Cholera… Nie wiem… Black Sabath, Rolling Stones… Ciężko wybrać jeden.


Szymon: Mówi się, że "rock’n’roll umarł". Co sądzisz o ogólnej tendencji rozwoju muzyki rockowej i metalowej?


Sal: Rock’n’roll nie żyje tylko wtedy, gdy ludzie czują, że ten rodzaj muzyki umarł w nich samych. Nie słucham nowych zespołów. Ale o ile mi wiadomo rock’n’roll ma się dobrze, jest tylko sporo kapel, które trochę zagubiły korzenie.


Szymon: Jaki jest najważniejszy aspekt Twoich występów na żywo?


Sal: Najważniejsze są dla mnie wokale i wymiana energii z publicznością. Im więcej dostaję od publiczności, tym więcej sam mogę im dać.


Szymon: Skoro jesteśmy przy publiczności. Co sądzisz o europejskiej publiczności, w porównaniu do amerykańskich słuchaczy?


Sal: Lubię europejską publiczność. W Europie jest naprawdę wielu prawdziwych fanów muzyki. Amerykańscy fani też są świetni, ale zupełnie różni. Są szybsi – wiesz, co weekend inny koncert, inna kapela. Myślę, że Europejczycy są wciąż zainteresowani kupnem płyt bardziej niż ich amerykańscy koledzy.


Szymon: Rozumiem, jak w takim razie postrzegasz sprzedaż czy dystrybucję nagrań przez internet? Jako zagrożenie, czy raczej jako szansę?


Sal: Wiesz, są argumenty za i przeciw. Myślę, że dobra rzecz, jeśli chodzi o internet jest taka, że możesz umieścić swoje nagranie na stronie internetowej i ktoś z Japonii, czy Polski może posłuchać Twojej muzyki. Świetnie! Przynajmniej dopóki taka osoba chce tylko posłuchać. Ale kiedy chodzi o ludzi, którzy ściągają i kradną całe nagranie za darmo – to jest złe. Z jakiegoś powodu ludzie myślą, że stworzenie nagrania nic nie kosztuje. Ale to nieprawda. Nagranie płyty, jej wydanie, promocja, prasa,  to kosztuje naprawdę dużo pieniędzy. Za każdym razem, kiedy ludzie pobierają czyjeś nagranie bezpłatnie, bez jego zgody, okradają artystę. A jeśli artysta nie będzie miał za co żyć, przestanie tworzyć.


Szymon: To naprawdę się zdarza, że artysta "idzie z torbami"?


Sal: Tak, jak najbardziej! Za każde sprzedane nagranie twórca dostaje dolara lub dwa. Za każdym nielegalnym pobraniem muzyki pozbawia się tego artysty tego dolara, a przecież twórca też musi zapłacić za mieszkanie, jedzenie itp. .


Szymon: Ale kiedy sprzedajesz swoje nagranie przez internet, z pominięciem wielkich koncernów muzycznych, to od każdej sprzedaży dostajesz znacznie więcej – powiedzmy 5 czy 6 dolarów.  Czy w tej sytuacji nie postrzegasz internetu także jako szansy?


Sal: Tak, to jest okazja by osiągnąć większy zysk. Jednka jeśli nie masz pieniędzy na reklamę, to i tak nic nie zarobisz. Wiele zespołów sprzedaje swoje nagrania i są zadowoleni z wyniku tysiąca sprzedanych egzemplarzy. Żeby dotrzeć do większej liczby ludzi musisz wydać pieniądze na PR, na reklamę, kontakty z prasą i parę innych rzeczy. Jeśli nie jesteś bogaty, to nie zadziała.


Szymon: No fakt, chyba że jesteś James’em Hetfield’em.


Sal: Tak, ale on jest za cwany na to. Wciąż współpracuje z koncernami i za ich pomocą wydaje płyty Metalliki.


Szymon: Czy chciałbyś przekazać coś fanom metalu w Polsce?


Sal: Dziękuję za wspieranie metalu i rocka oraz wszystkich zespołów, które przyjeżdżają do Was na koncerty. Mam nadzieję przyjechać ponownie do Polski i zagrać tu jeszcze nie raz!


Szymon: Dziękuję za rozmowę.

Zapraszam na fanpage mojego bloga: (http://www.facebook.com/przywieczornejherbacie) zamieszczam tam informacje o wszelkich nowych artykułach, więc jeśli chcesz być na bieżąco - POLUB GO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...